niedziela, 1 lutego 2015

Love. Rozdział 16.

Uwaga.!
Proszę o przeczytanie notatki na dole.! :*

W tym rozdziale znajdują się treści +18.
Czytasz na własną odpowiedzialność.


                         ****  Oczami Harry'ego  ****

Podbiegłem do Kristi i obejrzałem jej zakrwawioną rękę, ale nie znalazłem żadnych ran. Spojrzałem na nią zaniepokojony. Skąd ta krew. Obejrzałem ją całą od stóp do głów i zobaczyłem zakrwawione miejsce na głowie. Obejrzałem ranę.Była niegroźna.-Harry nic mi  nie jest.-Co się stało.?-Jak biegłam potknęłam się i uderzyłam głową o mały kamień.-Całe szczęście, że to nic poważnego. - odetchnąłem z ulgą.-Ta..- westchnęła.Usiadłem obok niej na trawie. Wciąż siedziała wpatrując się w jezioro. Co ona w nim takiego widziała.? Trochę wody. Hello. Ja tu jestem. Wywróciłem oczami. Obejrzałem się za siebie. W parku było mało ludzi. Można spokojnie porozmawiać. Złapałem ją za rękę i obróciłem tak, że teraz patrzała mi w oczy.- Kris co się stało.?-Już Ci mówiłam.-Nie o to mi chodzi.- Ach...Spuściła głowę. Dwoma palcami delikatnie pociągnąłem za jej podbródek widząc zaszklone błękitne oczy, w których mógłbym utonąć. Szybko ją przytuliłem. Nie zważałem na jej protesty. Wiedziałem, że tego chce, potrzebowała tego. Poczekałem aż przestanie. -Powiedz mi. Proszę.


 **** Oczami Nialla ****
Szedłem z Amy do najmodniejszego klubu w całym Londynie. Wymijaliśmy wszystkich słysząc ich protesty. Gdy doszliśmy do bramki stanął przed nami ogromny ochroniarz.-Witaj Chulio.- uśmiechnęła się do niego życzliwie.-Dobry dzień panienko Say.-Ojciec jest w klubie.?-Nie, pan Simons już wyszedł.-To wszystko. Pa. - uśmiechnęła się do niego jeszcze raz i weszliśmy do klubu.Był urządzony bardzo nowocześnie. Ściany przy barze były koloru krwisto czerwonego natomiast pozostałe pokryte czernią. Skórzane fotele doskonale podkreślały biały parkiet. Była dopiero 16 a klub był już w większości zapełniony ludźmi. Poszliśmy schodami do góry. Szliśmy przez dość duży korytarz. Weszliśmy do ostatnich drzwi. Ujrzałem śliczny biały salonik. Były tam kanapy, stolik i mała przestronna kuchnia. Obok znajdowały się kręte schody zapewne prowadzące do sypialni.

-Idziesz czy podziwiasz widoki.? - uśmiechnęła się słodko i przeszła do kuchni.Podążyłem za nią. Krzątając się po kuchni przygotowywała kolację.-Pomóc .?-Jeśli możesz skocz po wino.? Jest w piwniczce pod schodami.-Okey.Szybkim krokiem podeszłem do schodów. Otworzyłem drzwiczki. Wow. Ile win. Wziąłem jedno nawet nie wiem jakie.-Shatolaton z 92.? Dobry wybór. - i znów ten nieśmiały uśmiech.-Nie znam się na winach.-Ale trafiłeś. Moje ulubione.
-Co gotujesz.?-Spaghetti bolognese.-Mmm.. Moje ulubione.-Widzę, że coś nas łączy.-Najwyraźniej.- uśmiechnąłem się i zacząłem układać talerze. A może nie skończy się to jak zawsze.?



 ****** Oczami Kristi *******

Wspomnienia powróciły chociaż z całych sił próbowałam je od siebie odpędzić. Te koszmary dręczące mnie po nocach, godziny absurdalnych terapii, godziny przepłakanych godzin w poduszkę. Nie chciałam uciekać przed tym. Tylko... zostawić to wszytko za sobą i nie wracać do tego. Otworzyć nowy rozdział. Lecz nie można tego zrobić nie zamykając do końca ostatniego. Jednak po pewnym czasie zapomniałam. Pozbyłam się obrzydzenia do pewnego stopnia. Bliskość Harry'ego cały czas mnie paraliżuje. Żadna dziewczyna nie mogłaby marzyć o niczym innym niż o tak nieziemsko przystojnym mężczyźnie spędzającym z nią czas. Żadna oprócz mnie. Moja trauma zawsze przeszkadzała mi w życiu. Byłam samotna. Byłam outsiderem*. Tylko ból przypominał mi o tym, że żyje. Lecz teraz, gdy jestem z nim łącze w sobie dwa kolidujące ze sobą uczucia. Przyciąganie i zrażenie. Które wygra.? Kiedy usłyszałam 3 słowa moja bariera oporu pękła.
-Powiedz mi. Proszę.
Zaczęłam spazmatycznie płakać. Nigdy nie wylałam z siebie tyle łez ile w ciągu tamtej chwili. Harry przyciągał mnie do siebie i delikatnie gładził po plecach. Jego dotyk działał na mnie jak kocimiętka na kota. Ale nie zawsze. W niektórych chwilach czułam... obrzydzenie. Teraz, siedząc tutaj nie mogę mu powiedzieć. Jeśli dowie się o mojej tajemnicy... Nie będzie chciał mnie znać. Będzie się mnie brzydził. Opuści mnie tak jak inni. 
-Nie teraz, nie tutaj.
-Kristi co przede mną ukrywasz.? Czego się tak boisz.?
-Że.. Odejdziesz.- powiedziałam prawie szeptem.
-Nie odejdę...- powiedział to z taką szczerością, że moje łzy znów zaczęły płynąć.
Odsunął mnie od siebie na odległość ramienia. Patrzył na mnie z taką troską. Musiałam wyglądać okropnie. Wyjęłam lusterko z torebki i obejrzałam się. Oczy podpuchnięte od płaczu, policzki czerwone od łez ,a usta opuchnięte. Harry odsunął lusterko i spojrzał na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem.
-Jesteś piękna.- odgarnął pasmo włosów za moje ucho. Zaczął się powoli przybliżać lecz zatrzymał się parę milimetrów ode mnie jakby czekając na pozwolenie. Uśmiechnęłam się dając mu tym samym wolną drogę. Delikatnie musnął moje wargi. Potem delikatnie zaczął kreślić pocałunkami ścieżkę od ucha aż do kącika ust. Wpił się w moje usta z taką czułością jakiej jeszcze nigdy nie czułam jakby wlewając we mnie jego radość aby pozbyć się smutku. Złapałam go za szyję bardziej przyciągając do siebie, a on błądził rękoma po moich plecach, karku. Wczepiłam palce w jego włosy, słysząc delikatny jęk z jego ust. W tej chwili cały mój lęk zniknął. Rozpłynął się jak poranna mgła. 
-Kocham Cię. - wyszeptał czerpiąc bezcenne powietrze.

    ***** Oczami Amy ******* 
Wraz z Niallem siedzieliśmy przy wyspie kuchennej zajadając się spaghetti. Nie rozumiałam czemu taki piękny mężczyzna interesuje się właśnie mną. Jestem ciekawa co powie mój ojciec kiedy zobaczy go w moim mieszkaniu. Mój ojciec Franklin Simons adoptował mnie gdy miałam 7 lat. Moi prawdziwi rodzice zginęli w dziwnych okolicznościach. Trafiłam do domu dziecka, gdzie byłam szarą myszką. Kiedy powiedziano mi, że zostałam adoptowana i znów będę miała rodziców była to najszczęśliwsza chwila w moim życiu. Niestety moja macocha zmarła niedługo później na białaczkę. Tata załamany i pochłonięty pracą zaniedbywał mnie lecz zawsze był zaborczy. Czasami czułam iż myślał, że pieniądze i niekończące się zajęcia takie jak tenis, jazda konna czy boks zrekompensują mi te chwile nieuwagi i brak zainteresowania. Ale Franklin nigdy nie umiał okazywać uczuć, a słowo kocham Cię usłyszałam tylko raz.. na pogrzebie Maryan. Jednak nie dziwie mu się. Stracił jedyną osobę jaką kochał, była dla niego jak słońce. Po jej śmierci pogrążył się w pracy i w klubie. Czułam od niego tą melancholie. Mimo tego zawsze wiedziałam, że mnie kocha, przecież byłam jego córką.
-Amy, coś się stało.? - spojrzałam na twarz blondyna.
-Nie nic.- uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam i wróciłam do jedzenia. Mmm.. Pyszne.
Nie miałam zbytnio ochoty mówić o mojej przeszłości. Nie była wcale interesująca ani przyjemna. Więc po co do tego wracać..
- Naprawdę świetnie gotujesz.. To moje najlepsze spaghetti w życiu.
- Dziękuje.
-Wiesz dużo ryzykuje tak mówiąc...
-Czemu .?
- Gdyby usłyszała to moja mama to na pewno mogłabyś już szykować dla mnie miejsce na cmentarzu.
Zachichotałam na jego odpowiedz. Poczucie humoru - ma u mnie plusa.
- Na pewno uważa, że jesteś jego najsłodszym synkiem pod słońcem.
- Cała mama.
Znowu się zaśmiałam. Była na prawdę uroczy. I przystojny. Bardzo przystojny.
-Opowiesz mi coś o sobie.? - spytałam, aby poznać go lepiej.
-Nie ma za wiele do powiedzenia. Mieszkałem w Irlandii, przyjechałem tu na studia. Jest tutaj wiele uczelni, a do tego te wszystkie piękne tajemne miejsca. Odkryłem je jeżdżąc motorem. Są na prawdę piękne. - wypowiadając te słowa spojrzał na mnie, od razu oblałam się rumieńcem.
-Nie tęsknisz za domem.?
-Wiesz nie aż tak bardzo. Brat albo mama czasami do mnie wpadają albo ja jeżdżę do nich. Więc nie jest mi ciężko. A jak z twoim życiem.? Jestem ciekawy co ukrywa córeczka właściciela najlepszego klubu w mieście.
A więc tak mnie postrzega. Pusta córeczka bogatego ojca. 
-Amy... Popatrz na mnie.. Wcale nie chodziło mi o to, że jesteś córeczką bogatego ojczulka. Źle to zrozumiałaś. 
-Tak .. a więc o co Ci chodziło.?
- Chciałbym Cię poznać tak jak jeszcze nikt inny, chciałbym znać wszystkie twoje sekrety, chciałbym abyś mi ufała, chciałbym abym był dla ciebie kimś więcej niż zwykłym kolesiem poznanym na ulicy.
Utonęłam w jego niebieskich oczach, a słowa które wypowiadał ... Boże były jak spełnienie moich marzeń. Jego usta były tak rozpraszające.
-Amy ja napr..
-Niall proszę skończ już gadać...
W tym momencie złapałam go za skrawek koszuli i przyciągnęłam do siebie mocno wpijając w jego usta. Odwzajemnił pocałunek zaplątując moje włosy wokół swojej ręki i pociągnął za nie ułatwiając sobie dostęp. Pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz bardziej namiętne. Niall przygwoździł mnie do ściany unieruchamiając. Jeszcze nigdy nie miałam większej ochoty przespać się z kimś bardziej niż teraz. Złapałam za dół jego koszulki przeciągając mu przez głowę. Oparł swoją głowę o moje czoło głośno dysząc.
-Na pewno tego chcesz.? - spojrzał na mnie czule doszukując się odpowiedzi w mojej twarzy.
-Kochaj się ze mną, Niall. - pocałował mnie przelotnie, łapiąc za rękę.
-Nie tutaj, skarbie. Nie jesteś jedną z wielu.
Puścił mi oczko i klepnął w tyłek. 
-Prowadź do sypialni kobieto.
Zachichotałam i wręcz wbiegałam po schodach. Weszliśmy do mojego pokoju. Zakluczyłam drzwi na wszelki wypadek. Gdy tylko spojrzałam w jego oczy znów przylgnęliśmy do siebie w pocałunku. Niall zaczął rozpinać guziki od mojej koszuli. Widziałam, że nie miał nerwów na powolne rozpinanie guzików. Zerwał ze mnie koszule po czym pozbył się moich dżinsów. Drżącymi palcami próbowałam rozpiąć jego spodnie. Widziałam jak się uśmiechał. 
-Niall  nie śmiej się ze mnie.- rzuciłam mu gniewne spojrzenie.
Wzniósł ręce w geście poddania i tylko się uśmiechnął. Kiedy już uporałam się z jego nieznośnymi spodniami mogłam go w końcu podziwiać. Był niesamowicie piękny. Umięśniony, bez tatuażów.
-Podziwiasz widoki.? - uśmiechnął się łobuzersko.
-Och, zamknij się.- znów przywarliśmy do siebie ustami.
Szliśmy tyłem do łóżka nie odrywając się od siebie. Popchnął mnie delikatnie na łóżko. Rozpiął mi stanik po czym  znów złączył nasze usta. Całował mnie coraz niżej, szyja, mostek. Zatrzymał się przy moich piersiach. Zaczął je drażnić. Dmuchał na nie, ssał je, ciągnął co doprowadzało mnie do szału.
-Niall, nie chce tak dojść.- jęknęłam.
Spojrzał na mnie tymi zabójczo pięknymi oczami uśmiechając się. Zjechał niżej zatrzymując się na pasku moich majtek. Zsunął je. Wsunął we mnie palec. Wsuwał i wysuwał. Boskie uczucie. Dołączył drugiego. Jęknęłam. Sięgnął do kieszeni swoich spodni wyciągając prezerwatywę. Rozerwał ją po czym nałożył na swoją męskość. Złączył nasze usta.
-Gotowa.?
-Tak. - wręcz błagałam.
Wbił się we mnie gwałtownie. Po chwili zaczął się delikatnie poruszać. Wsuwał się i wysuwał nie przestając mnie całować. Jeździłam po jego plecach paznokciami zostawiając delikatne ślady. Czułam się coraz bliżej nieba. 
-Niall.- wręcz krzyczałam.
-Dojdź dla mnie, mała.- dyszy.
Jego słowa mnie gubią. Eksploduję i rozpadam się na milion kawałeczków, a on sekundę później szczytuje wołając moje imię.
-Amy.- opada na mnie i chowa twarz na mojej szyi.
 **** Oczami Harry'ego****
-Kocham Cię- wyznałem ciężko dysząc.
Na prawdę tak czułem. Nawet nie wiem kiedy to sobie uświadomiłem. Wiem, że krótko się znamy lecz czuje, że to właśnie ona jest tą jedyną. 
-Kristi błagam Cię powiedz mi co się stało..
Patrze na jej drobną twarz i widzę spływające łzy.
-Bo .. on .. on.. on mnie zgwałcił. - wydusiła przez spazmy płaczu. 
Że kurwa co.! 
Nie mogłem w to uwierzyć.

*outsider-  człowiek izolujący się od społeczeństwa, który nie identyfikuje się z grupą.

--------------------------------------------

Cześć Kicie.!!
Bardzo was przepraszam, że tak dłuuuuuugo nie pisałam po prostu miałam dużo spraw na głowie, ale chyba nadrobiłam to długim rozdziałem.
Zachęcam do komentowania, obserwowania i czego tam jeszcze chcecie. :D
Pozdrawiam was.

~Hazzy. <3

wtorek, 2 grudnia 2014

Father. Rozdział 15.

Ale to przecież niemożliwe. Przecież on nie żyje. Czułam jak powoli tracę przytomność. Czułam jak osuwam się na ziemie. Jedyne co zdążyłam wypowiedzieć
- Mój ojciec żyje.
Ciemność. Pustka.

*Oczami Harry'ego*

Kris patrzała się w tłum ludzi, a po chwili zemdlała. Usłyszałem tylko, że jej ojciec żyje. Grzebałem w jej kartotece. Musiałem, aby sprawdzić kim jest. Jej ojciec zginął w wypadku samochodowym, a matka popełniła samobójstwo rok później. Czy to możliwe, aby trupy ożywały. 
Zaniosłem dziewczynę na ławkę, aby się ocknęła. W końcu po 10 minutach ujrzałem jej błękitno-szare tęczówki. Wstała i zaczynała oglądać się dookoła. O co chodzi .?

*Oczami Kristi*

Widziałam go. Czy to możliwe, aby mój ojciec po kilkunastu latach żył .? Pewnie miałam zwidy. Jednak coś we mnie mówiło, że to była prawda. Spojrzałam na Harryego. Patrzył na mnie z niepokojem. Usiadłam bo czułam, że jestem coraz bardziej słaba.
-Możemy już iść.?
-Tak, chodź.
Podniósł mnie powoli i kontynuowaliśmy przerwaną podróż. Był jakiś inny. Objął mnie swoim ramieniem i obserwował każdy mój ruch. Opiekuńczość .? Tego Stylesa nie znałam. Uśmiechnęłam się ukradkiem mając nadzieje, że nie zauważył. Jednak po chwili jego usta delikatnie muskały skórę mojej szyi.
-Widziałem.
Odparł delikatnie do mojego ucha całując jego płatek.
Odsunęłam się. Nie mogę. Nie po przeszłości. Widziałam jego zdziwienie na mój ruch. Przełamałam obrzydzenie i wtuliłam się w jego ramie. Nadal patrzył się na mnie głupio. 
Zatrzymałam się i spotkałam jego tęczówki. Rozpływam się w tym widoku.
-O co ci chodzi.?
-Czemu tak bardzo unikasz mojego dotyku.? Nie skrzywdzę cię.
-Nie chce o tym gadać.
Chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę i obrócił tak, że wylądowałam na jego torsie. Uśmiechnął się i wpił się w moje usta. Nie tak jak wcześniej, brutalnie. Ten pocałunek był inny. Delikatny. Gdy się ode mnie oderwał przybliżył się i szepnął :
- Nie bój się. Nie skrzywdzę cię.
Wspomnienia wróciły. Ten głos tak bardzo przypominał mi tamtą noc. Łza spłynęła po moim pliczku, lecz nie zdołałam jej wytrzeć.
-Co się dzieje.? - spytał z troską w głosie.
-Musze iść.
Uciekłam. Pomknęłam w tłum.

*Oczami Niall'a* 

Amy uśmiechała się tak pięknie. Cała była piękna. Nie mogłem uwierzyć, że taka osoba spędza ze mną czas. W środku cieszyłem się jak głupi.
-Czym się zajmujesz.?
-Pracuje jako barmanka w pobliskim klubie. Nacodzień studiuje.
-Pracujesz w "Night Experience".? Szczęściara. Jak Ci się udałą tam dostać .?
-To klub mojego taty.
-Fajnie.
Uśmiechała się do mnie. Ten widok zapiera dech w piersiach. Jest taka idealna. Taka cudowna. Po prostu genialna.

-Umówiłabyś się ze mną.?

-Ym.. Jasne. Bardzo chętnie.
O mój boże.! Zgodziła się. W duchu tańczyłem z radości. Może jeszcze mam jakąś szanse. Szanse na szczęście. Oby tak. Wyszliśmy z kawiarni i kierowaliśmy się w stronę centrum.

*Oczami Harry'ego*

Czemu uciekła. Pięknie Styles. Po prostu pięknie. Zawsze muszę coś spierdolić. Szukałem mojej Princessy cały czas. Zajrzałem do parku. Nad jeziorem siedziała mała osóbka. Kristi. Ucieszyłem się ,że ją znalazłem. Jednak coś nie grało. Czemu ona płacze. A przede wszystkim czemu ma krew na rękach.?!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hey Kicie.!
Tam tam tam Dam.!!
Mamy kolejny rozdział. Głupi i dziwny, ale jest.
Jak wam zleciały święta .?
U mnie super. A lany poniedziałek cudowny. Odbył się bez strat. xD 
Hehehe. x3
Dobra to warunek.

10 komentarzy. x_x

Wierze, ze dotrwacie.

Bardzo dziękuje za poprzednie komentarze. <3 Kocham was. <3

Miłego dzionka. <3 x3




Hazzy ;3

wtorek, 1 kwietnia 2014

Nowa. Rozdział 14.

Stałem tam i czekałem, aż w końcu ten lekarz przejdzie do konkretów. Niecierpliwiłem się. W głowie miałem tylko myśli o Kristi. O mojej Little.
-Czy mógłby pan powiedzieć w końcu co z nią.?!
Wydarłem się na lekarza. Oczy wszystkich skupiły się na mnie. Ochrona weszła do budynku. Próbowałem uspokoić swój ostry temperament, ale to nie jest takie proste.
Patrzyłem w oczy lekarza. Czułem jego strach. Jak u każdego.
-Yyy... tak już. A więc pana dziewczyna..
Uśmiech wkradł się na moje usta na dźwięk tych słów. Na dźwięk tego kłamstwa.
-Ma leki wstrząs mózgu.. Nic wielkiego za parę godzin będziemy mogli ją wypisać...
Odetchnąłem z ulgą. jest cała.
Usiadłem na krześle i myślałem. O niej.
Czy ja się zakochuje.?

*Oczami Niall'a*

Czułem się fatalnie. Niby Liam mnie pocieszał, ale to nic nie dało.
"Idź tam i przeproś". Odzywał się głos w mojej głowie.
Myślałem chodząc ulicami Londynu. Myślałem o .. szczęściu. Czy ono istnieje dla człowieka takiego jak ja.? Czy jest jeszcze dla mnie szansa na miłość.?
Zapewne nie. Po tym co robiłem kiedyś. Do głowy przychodziły wydarzenia z dawnych lat. Widoki tych kobiet. Te ich spojrzenia. Łzy. Wylane na marne. Niepotrzebnie.
Odgoniłem te myśli. Chciałem już do tego nie wracać. Jednak to jaki byłem przeszkadzało mi w tym kim jestem. Nagle poczułem ból w klatce piersiowej. Rozejrzałem się po chodniku. Leżała na nim mała osóbka. Brązowe włosy opadały falami na jej ramiona. A niebieskie oczy wpatrywały się w niego uważnie.
-Może byś mi pomógł.? 


Spytała swoim cichym głosem.
Czy ona nie jest aniołem. Otrząsnąłem się i podałem jej dłoń. Chwyciła ją delikatnie i się podniosła. Otrzepała się z kurzu i spojrzała na mnie.
-Amy Say, a ty.?
-Niall Horan.
Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. Uśmiechnęła się nieśmiało. Odwzajemniłem gest.
-Może pójdziemy na kawę.? Rekompensata za poturbowanie.
Zamyśliła się chwilę. Czyżby się wahała.
-Em.. Jasne. Czemu nie.
Uśmiechnąłem się do niej, a w duchu skakałem z radości. Nie wiem może to przeznaczenie.?
Złapałem jej rękę i szliśmy powoli ulicami.

*Oczami Kristi*

Ciemność. I małe światełko. Już nie takie małe. Otwierałam powoli oczy. Nagle wnętrze pokoju się wyostrzyło. Białe ściany. Okna z białymi framugami. Białe obrusy. Wszystko białe. I mimo iż uwielbiam ten kolor to aż mi się zakołowało w głowie. Jedynym kolorem, który wyróżniał się spośród tej białej krainy były moje ubrania i walizka położone gdzieś w koncie.
Próbowałam się podnieść jednak uporczywy ból głowy nie dawał o sobie zapomnieć. Pulsował ile tylko mógł. Jakby zrobił sobie tam imprezę.
Weszły do mnie pielęgniarki. Dowiadywałam się różnych informacji. Ale 2 najważniejsze mnie ucieszyły. Mogę już stąd wyjść. Ktoś na mnie czeka.
Zastanawiałam się nad tym. Ubierałam się powoli, ponieważ każdy ruch sprawiał mi ból.

*Oczami Harry'ego*

Gapiłem się na dzwi od jej sali. Numer 13. Ten numer ciągle mnie zadziwia. Najpierw 13 bramka do lotu do Londynu, później 13 numer pokoju Kriss. A teraz to. Mówią, że przynosi pecha. Ale mi przyniosła szczęście. Jezu.! Ja naprawdę sie zakochuje... Niemożliwe.
Nagle drzwi do jej sali otworzyły się. Wyłoniła się z nich moja Little. Szła powoli. Podbiegłem do niej.

*Oczami Kristi*

Poczułam czyjś dotyk na moim ramieniu. Od razu odwróciłam się i wygięłam rękę facetowi.
-Kristi puść. To ja Harry.
Co on tu robi.? Ach tak. Szmaragdowe oczy. Upadek. Niezbyt bolesny. Ktoś mnie złapał.
Rozluźniłam uścisk na jego nadgarstku.
-Dziewczyno skąd u ciebie taka panika i siła.?
-Chodziłam na kurs samoobrony.
-Po co .?

-Nieważne. A co ty tu robisz.?
-Przyjechałem po ciebie. A zresztą nieważne opowiem Ci później. Chodź po twój wypis. Posłał mi ten jego cudowny uśmiech. Poczułam motylki w brzuchu. Wiem. Zakochałam się. No, ale co poradzę. Taka już jestem. Pociągnął za mój nadgarstek i wyszliśmy ze szpitala. Nie zauważyłam samochodu. Czyli idziemy pieszo. Ciągnął mnie ciągle za nadgarstek. O tak to my nie będziemy się bawić. Wyplątałam dłoń z jego uścisku i złączyłam nasze palce. Tak to ja mogę chodzić codziennie. Szłam ulicą z uśmiechem. Harry patrzył na nasze dłonie. On również się uśmiechnął. Czułam, że ktoś nas obserwuje. Mnie obserwuje. Nie myślałam, że ktoś mnie tu zna. Obróciłam się. W dali ujrzałam znajomą twarz. Czy to On.? To niemożliwe.! Co by robił w tym mieście.?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hey Kicie.!
I oto mamy kolejny rozdział.
Nie ciekawi was co się stanie.? Kogo zobaczyła Kristi.? Co jest między  nimi.? I co z Niall'em i nieznajomą z wypadku .?
Już niedługo się dowiecie.
Ale najpierw.

Podziękowania dla mojej Kochanej Siostry i Najlepszej Przyjaciółki........
Panie i Panowie brawa dla .....

Anny Materek (Horan).
Dzięki słońce,  że mnie pilnowałaś z tym rozdziałem.
A żeby był następny musi być .....

9 komentarzy *-*
 Za poprzednie bardzo dziękuje.
Zapraszam do obserwowania mojego bloga.
Dziękuje za uwagę.!


Hazzy ;3

wtorek, 11 marca 2014

Akcja. Rozdział 13

  Ujrzałam otwarte drzwi do mojej rezydencji. Kurwa. Złodziej lub jakiś morderca. Nie no aż tak chyba nie. Moja bujna wyobraźnia. Ale czekaj przypomniało mi się coś. Kiedyś dziadek pokazywał mi, że ma broń w garażu. Zaczęłam przeszukiwać szafki w poszukiwaniu czarnego zabójcy. Wywróciłam wszystko do góry nogami. Znalazłam. Leżał w schowku nad papierami. Zainteresowały mnie lecz przejże je później.
Powoli wychyliłam się z garażu rozglądając się dookoła. Żadnego śladu żywej duszy. Podbiegłam do drzwi wejściowych.
Głęboki oddech. Pierw wysunęłam pistolet. Później głowę aż weszłam do środka. Usłyszałam trzask. Przeszywający ból. Dotknęłam ręką tyłu głowy. Krew. Ciemno przed oczami. Jedyne co zauważyłam to oczy. Te zielone oczy. Opadłam na podłogę nie wydając żadnego dźwięku. Złapał mnie. I... Nicość.

* oczami Harrego *

Byłem mega wściekły. Co ona do cholery tu robi. Z wywiadu wiadomo nam, że właściciele zginęli.
-Niall już nie żyjesz ..
Podeszłem do chłopaka upuszczającego ciężki wazon z rąk. Rozprysł na miliony kawałeczków. Osunął się po ścianie. Jest nowy w gangu i nic nie rozumie.
Nie atakuje się bez powodu. I to ją. Moją Little.
-Harry uspokój się. On nie chciał.
-Nie interesuje mnie to. I tak go zabije.
-Harry zrób to dla niej i zawieź ją do szpitala.
Spojrzałem na niego chłodnym spojrzeniem. Zakląłem w duchu i wziąłem Kris na ręce. Była taka blada. Taka bezbronna. Nie mogłem na nią patrzeć. Tak bardzo się bałem, że coś się stanie. W sercu czułem ukłucie. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Dziwne uczucie. Wsiadłem do samochodu i pędziłem najszybciej jak się da.

* Recepcjonistka *
- Pomocy .! Lekarza .!
Usłyszałam niski głos mężczyzny. Miał na rękach kobietę zapewnię z rozbitą głową.
-Dr. Jones Pacjentka. Ciężki przypadek.
Nagle tłum lekarzy i pielęgniarek zebrało się wokół dziewczyny. Chłopak podszedł do mnie. Ciężko oddychał.
-Imię i nazwisko.?
-Harry Styles.
-A pacjentki.?

-Kristi Anders.
-Rodzina.?

Chłopak chwilę się zastanawiał. Spojrzał mi w oczy.
-Dziewczyna.
Wypowiedział to z uśmieszkiem na ustach.
-Proszę poczekać. Lekarz pana wezwie.
Chłopak usiadł na krzesłach i zatopił twarz w dłoniach.
-Szkoda go.
Szepnęłam cicho i wróciłam do pracy.

*Oczami Nialla*


Boże.! Co ja zrobiłem. Spuściłem głowę jak skulony pies. Tak się właśnie czułem jak pies. Liam próbował mnie pocieszać, w czasie kiedy chłopacy sprzątali po wazonie i obczajali dom.
-Nini to twoja pierwsza akcja. Nie znałeś dobrze zasad i ..
-Liam wiesz że to nie prawda. Po co przekonujesz mnie do czegoś w co sam nie wierzysz.
-To co się stało.?
-Strach.

Wyszeptałem.
-Przed czym.?
-Przed tym że to gliny. Już raz tam byłem i nie zamierzam tam wrócić.
Liam wiedział co się kiedyś stało. Objął mnie ramieniem i powiedział "wszystko będzie dobrze". Ale ja nie wierze w takie słowa. Jestem sam.

Nawet Hazz sobie kogoś znalazł. Czy ja też będę kiedyś szczęśliwy.?

* Oczami Harrego *

Już dłużej nie wytrzymam. Co chwile lata do niej jakaś pielęgniarka. Jeśli coś jej się stało to Nini już nie żyje. W końcu wyszedł do mnie lekarz. 
-Pan Harry Styles.?
-Tak.
Spodziewałem się najgorszego.
-Pańska dziewczyna..

----------------------------------------------------------------------------------
Hey Kicie <3
Jestem wam winne spore przeprosiny...
PRZEPRASZAM <3
Nie chciałam tak długo zwlekać z tym postem po prostu byłam zawalona sprawdzianami i poprawami.
Ale wszystko uregulowane więc od tej chwili poświęcam się blogu <3
Hegh. <3
No to abyście zasłużyły na kolejny rozdziałek potrzebujemy aż...
8 Komentarzy. *-*
A na dobry początek dnia łapajcie bożków foreveroszków. LOLz <3
Moje rymy. <3


Hazzy ;3

środa, 12 lutego 2014

The Best Of The Worst. Rozdział 12.

Był to ... jakiś gorący facet. Podbiegł do Blanki i coś jej szeptał. Nic nie usłyszałam poza słowami 
"To już dziś, skarbie."
Pogrążeni w rozmowie, nie zauważając mnie, powoli udali się do pokoju dziewczyny. Muszę przyznać, że jestem strasznie ciekawa o co im chodziło. Nie lubię tajemnic. Aż tupnęłam ze złości. Zamknij oczy. 1... 2... 3... Otwórz oczy.
I znów byłam to samą pokręconą, dziwaczną i promienistą oazą spokoju.

Zawsze ten sam sposób działał na mnie kojąco. No i jeszcze woda. W przeróżnej postaci. Zawsze chciałam zostać nurkiem. Uwielbiałam tę głębie błękitów. Tę przestrzeń, którą miałam wokół siebie. Po raz pierwszy wyjechałam z tatą nad morze. Wtedy po raz pierwszy poczułam świeżą bryzę. Ten cudowny szum morza całkiem ogarnął moje bębenki słuchowe. Było cudownie.
Ale to niestety nie powtórzyło się ... nigdy.
Po śmierci rodziców miałam wiele okazji żeby pojechać nad ocean lub morze ale tego nie wykorzystałam. Za bardzo to wszystko przypominało mi o nich. Za bardzo wtedy za nimi tęskniłam. Czułam tą rozłąkę. Ale mimo wszystko zawsze wiedziałam, że oni są obok mnie, że są jak moi własni, prywatni Aniołowie Stróżowie.
Poczułam jak zimny powiew powietrza dotyka moich nóg. Obróciłam głowę i ujrzałam uchylone drzwi. 
''Tak im się spieszyło, aby się pieprzyć, że drzwi zapomnieli zamknąć.''
Z uśmiechem powędrowałam do drzwi. Chciałam je zamknąć, ale coś je blokowało. Czyjaś stopa zablokowała framugę drzwi. Był to ten sam chłopak co z parkingu. Blondyn uśmiechnął się i podał mi swoją rękę.
-Niall Horan.
-Miło mi. Kristi Anders.
-Jest może Blan.?
-Kto.? A Blanka. Tak w swoim pokoju z jakimś kolesiem.
-Z Zaynem.
- Ah... Oki.- wymusiłam uśmiech i szerzej otworzyłam drzwi. Blondyn musiał tu wcześniej być bo doskonale wiedział, gdzie Blanka ma pokój.
Postanowiłam się trochę przespać. Byłam już dość zmęczona tymi wszystkimi tajemnicami.
Zasnęłam otulona kołdrą i pogrążona myślami o Harrym.

*Następnego dnia*

Obudził mnie czyś głos. Blanka. Cała roztrzęsiona. Jedyne co zauważyłam to czerwony ślad na jej policzku. Co się do cholery stało.? Kiedy przetarłam oczy zauważyłam również Zayna. Co on tu robi.?! Zakryłam pościelą klatkę piersiową i próbowałam uspokoić dziewczynę.
-Blanka.! Uspokój się. Jestem tu.- powtarzałam głaszcząc dziewczynę po plecach.
-O..oni..t..to..zr...zrobili...-dukała.
Musiała doznać jakiegoś szoku. Tylko po czym.? Ostatnie co pamiętam to Niall. Skierowałam swój wzrok na Zayna. Odpalał właśnie fajkę. Był ubrany cały na czarno, a z jego kieszeni wystawał kawałek materiału przypominający kominiarkę. Po co mu w biały dzień kominiarka.?! 

Chciałam to wszystko omówić z Blanką, nie przy nim. A znając mnie to tylko narobię sobie kłopotów. Dlaczego ja jestem taka miła.
-Zayn wyjdź.
-To miał być rozkaz.?
-Nie, to miało być polecenie, które wykonasz z uśmiechem na twarzy.
-Pyskata. Hazza dobrze wybrał.
Wyszedł z podstępnym uśmieszkiem na ustach. Jakie to jest wkurzające. Podeszłam do szafy, wzięłam jakąś bokserkę oraz szorty i usiadłam obok roztrzęsionej dziewczyny.

-Blanka powiedz mi co się stało.?
-Oni to zrobili.
-Blan, ale co .?
-Zabili go.
Po tych słowach... kompletnie mnie zamurowało. Ale jak to zabili.? Jak można zabić człowieka tak bez powodu.? A może mieli powód ...
-Blanka, ale dlaczego go zabili.?
-Bo.. bo.. oni zabili Katy...
Z każdą nabywaną informacją miałam opory do zadania kolejnego pytania. Widziałam, że Blan się czegoś bała. A może kogoś. Z jej oczu łzy płynęły kaskadami tworząc malutkie ścieżki na jej policzkach . Próbowałam ją pocieszyć, ale jak na dziewczynę to kiepsko mi to wychodziło.
-Kto to jest Katy.? - zadałam ledwo usłyszalne pytanie.
- To jedna z członkiń 'TBOTW'.
Ciekawe co oznaczają te litery... I co to właściwie jest. Może jakaś grupa przestępcza lub agenci federalni, a może osoby uczestniczące w programie ochrony światków.?!
Niepewność zżerała mnie od środka. Nie wiedziałam czy pytać o coś jeszcze Blanke w jej obecnym stanie jednak ta cholerna ciekawość mnie dobijała. Postanowiłam posłuchać serca i nie mieszać się w to jeszcze bardziej.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie trzask drzwi. Mulat.
-Dobra słoneczka zbieramy się. Przebierzcie się w coś seksownego. Do roboty.
Blanka posłuchała go natychmiast lecz ja nie dam sobą rządzić.
- A ty co .?! Głucha.?
-Przestałam Cię słuchać po słowie "słoneczko".
- Przepraszam SUKO możesz ruszyć swój tyłek i zacząć się przebierać .?
- A kim ty jesteś żeby mi rozkazywać GNOJKU .?
-Przyjacielem twojego Pana.!
Zamilkłam i zgromiłam go wzrokiem. Jakiego pana.? ale żeby poznać prawdę musiałam w to jakoś brnąć i przede wszystkim chronić Blankę.
Miało być coś seksi, więc ...



Idąc parkiem czułam na sobie wzrok każdego studenta. Słyszałam za moimi plecami gwizdanie i zachwycające komentarze. Nie wiem co ich tak podniecało. Facetów podnieca byle błahostka. Wystarczy skąpy ubiór, a faceci już pochłaniają cię wzrokiem. Jacy oni są naiwni.
Ale największą zabawą dla kobiet jest pojeździć po psychice facetowi, który uważa że może mieć każdą bo co noc ma inną. 
Uwielbiam taką grę. Uwielbiałam te rozczarowane twarze wszystkich kobieciarzy. Żaden jeszcze mnie nie uziemił i nie zamierzam się plątać w żadne ckliwe historyjki. Przeszliśmy przez park. Szliśmy w kierunku parkingu. Wokół mojego motoru zebrała się niemała publiczność. W końcu moja śnieżno biała piękność była najnowszym modelem na rynku. Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam ...Harrego, Nialla... Tego gościa z zebrania.. I jeszcze jednego typa. Blanka z Zaynem przywitali się ze wszystkimi, a ja stałam z boku, aby podsłuchać o czym gadają.
Niall:- Ciekawe kogo jest to piękne cacko..
Harry:- Pewnie jakiegoś typa.
Od razu wpadłam w śmiech. Moja głupawka coraz bardziej się pogłębiała. Patrzeli się na mnie jak na głupią. Gdyby tylko wiedzieli kogo to jest piękność.
Z zebrania:- Liam a ty piękności.?
Kątem oka widziałam jak Harry mnie skanował. Przygryzł swoją wargę i przeczesał nerwowo włosy. Hm.. dlaczego mi się to podoba.?
Typek:- Jestem Louis, a ty skarbie.?
J: Kristi i żeby to było jasne żadnym skarbem nie jestem.
A skoro już się poznaliśmy chłopcy to możecie odejść od mojej piękności bo chciałabym jechać do domu.?
Wszyscy:- To twoje cudo.?
J:-Tak a co niby w tym dziwnego.?
Harry:-No bo jesteś dziewczyną.?
Wkurzona podeszłam do loczka. Zgromiłam go wzrokiem i zaplotłam ręce na klatce piersiowej.
J:-Hm.. czyli uważasz że dziewczyny nie mogą jeździć na motorach.?
Harry:-Tak. Są na to zbyt delikatne.
Po tych słowach byłam wściekła. Co to miało niby znaczyć.
Zaplotłam ręce na jego szyi. Przygryzłam lekko jego płatek ucha i szepnęłam:
J:-To się jeszcze okaże loczku.
Odsunęłam się od niego nagle, wsiadłam na motor, założyłam kask i odpaliłam silnik. Pognałam ulicami Londynu. Gdy zaparkowałam motor pod garażem ujrzałam...

------------------------------------------------------------------------------
I oto następny rozdział moje Kicie <3
Bardzo was przepraszam że musiałyście czekać aż tak długo ale jakoś mnie to nie wychodziło. Rozdział ten poprawiałam aż 3 razy. :O
No a z takich normalnych spraw to mam dla was wielką.. co ja mówię ogromniastą prośbę.
Mogłybyście polubić mój komentarz.
 Błagam was z całego serca.
Jeśli chcecie to zapraszajcie do znajomych, piszcie w komentarzach aski i inne duperelki. 
Polajkuje popytam.
Wszystko co zechcecie.
Tylko taka mała przysługa <3
Za lajki z góry dziękuje.
A i następny rozdział za...
7 KOMENTARZY <3
Miłego dnia Kicie <33
Hazzy ;3 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Sprzymierzeniec. Rozdział 11.

Oto i następny rozdział.

Mam nadzieję, że ktoś to w ogóle czyta.

A więc ten rozdział dedykuję :
-Jeden Kierunek
-Pikii

-Pauline Styles 
Dziękuję za nominację do Libster Awarda <3



Jedno pytanie zakrzątało moje myśli. Na co ja mam być gotowa.? O co mu chodzi .?
-Czy jesteś gotowa na oprowadzanie.- Czy on właśnie odczytał moje myśli.? Wow.
Skinęłam głową. Hmm... Jeszcze nigdy nie byłam oprowadzana podczas trzymania za rękę.
Obejrzeliśmy dużo różnych pomieszczeń. W prawie każdym pomieszczeniu dominowała biel. A na jednej głównej ścianie był jakiś fresk. szczególnie spodobały mi się 2. 
Pracownia.
Sala Gimnastyczna.

Poszliśmy również do jadalni, która była bajecznie urządzona.


  Harry pokazał mi również bibliotekę.

 Wszystko w tej szkole było bajeczne. Nigdy bym się nie spodziewała że taka ze mnie szczęściara. Przyjęli mnie tu nawet jeśli nie mam odpowiedniego wieku. Wow. Szliśmy przez park prowadzący do akademika. Harry ciągle nie chciał puścić mojej ręki. Podczas całego oprowadzania czułam iskierki pod skórą, jak rozchodziły się po całym moim ciele. Kiedy próbowałam zabrać dłoń on jeszcze mocniej ją ściskał. Dziwnie się czułam. Nie lubiłam za bardzo całego tego "dotykania". To przez moją przeszłość. Z mojego oka poleciała pojedyncza łza. Szybko ją otarłam. Obiecałam sobie, że nie będę tego rozgrzebywać. Znów spłynęła jedna łezka. Tym razem nie zdążyłam jej otrzeć bo zrobił to on. Zatrzymał się.

-Co się stało .?- spytał z troską w głosie. Lecz milczałam nie zamierzałam mu odpowiadać. Kolejne łzy spływały po moich policzkach. W sercu czułam pustkę. Przygryzłam wargę. Czy on musi się tak na mnie gapić .? Jego szmaragdowe oczy wwiercały się w moją głowę pozostawiając dziurę. Nadal milczałam. Było tylko słychać szum wiatru.
-Odpowiedz.!- podniósł głos. Słychać było nutkę irytacji. Lecz ja nie zamierzałam mu powiedzieć prawdy.
-Nic.
-Nie kłam.- Wow nadal wkurzony.
-Naprawdę nic.- odparłam z niewinnością.
-Jak by się nic nie stało to byś nie płakała.
-Coś mi wpadło w oko.
-Na pewno.?
-Tak.
-Idziemy.- to miał być rozkaz.? Co ja jestem twoją niewolniczką.?
-Tak, to był rozkaz.- odpowiedział już lekko wkurzony.
Znowu mi czyta w myślach. Na serio z tym kolesiem jest coś nie tak. Znów złapał mnie za rękę i wręcz ciągnął do akademika. Już miałam odpyskować, ale to było zbędne. Gdy dotarliśmy pod drzwi nagle się przed nimi zatrzymał. Co on wyprawia.? Odwrócił się w moją stronę i jednym zwinnym ruchem przyparł mnie do drewnianej powłoki. Próbowałam się wydostać jednak byłam za słaba. Zaczął składać małe pocałunki na mojej szyi.
-Nawet nie wiesz co chciałbym z tobą teraz zrobić.
Dreszcze przeszyły mój kręgosłup na wskroś . Co on ma na myśli.? Chyba nie to co ja myślę. Przygryzłam wargę. Popatrzył na nią. Przekręcił głowę w bok i pociągnął za mój podbródek, aby ją uwolnić. Następnie wpił się w moje usta z taką siłą jakby od tego miało zależeć jego życie. Owinął sobie moje włosy wokół dłoni i pociągnął za nie tym samym wpychając język miedzy moje wargi. Kiedy się ode mnie odsunął nie mogłam złapać oddechu. Kolana się pode mną ugięły. Upadłabym gdyby nie on. Złapał mnie w tali i podtrzymywał po czym oparł swoje czoło o moje.

           -Musisz się do tego przyzwyczaić ,maleńka. 
Wyszeptał po czym otworzył mi drzwi.
-Cały czas prosto, po schodach na górę, pierwsze drzwi po lewo.

Nie mogłam uspokoić oddechu po tym brutalnym pocałunku. Nie miałam siły nawet odpowiedzieć. Weszłam do środka po czym kierowałam się według jego instrukcji. Numer mojego pokoju to 13. Ta liczba mnie prześladuje. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam piękna sypialnie. Były w niej 2 łóżka. Moje było od strony okna. W pokoju dominowały szarości, biele i beże. Przy oknie znajdował się duży plazmowy telewizor. Moje łóżko było dwu osobowe a pościel o kolorze beżowym. Za drzwiami po mojej stronie pokoju znajdowała się kuchnia i jadalnia, a naprzeciw za drzwiami łazienka i garderoba. Przez duże okna było widać park przez, który szliśmy. Był ogromny i piękny. Za parkiem znajdował się basen. W parku roiło się od studentów. Każdy siedział na ławce lub na trawie z kumplami. Z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos. Gdy się odwróciłam ujrzałam dziewczynę o białych włosach. Miała smukłą sylwetkę i była dość wysoka. Boże co ja mam z tym wzrostem. Ubrana była w ogrodniczki a z spodu wystawała czarna koronkowa bluzka. Była śliczna. Na pewno była ładniejsza ode mnie. Uśmiechała się. Podeszła do mnie i wyciągnęła rękę.

- Blance Maria Natasha Gabriela Maria Majer , ale przyjaciele mówią mi Blanka.
-Ja jestem Kristi Anders. Przyjaciele mówią mi Kris.
-Kristi to skrót od jakiegoś imienia.?
-Nie.
-Miło Cię poznać Kristi.
-Mi Ciebie też Blanka.
-Tak się ciesze, że mam współlokatorkę.- po wypowiedzeniu skakała i krzyczała jak jakaś głupia. Polubiłam ją ma charakter i zachwianie podobne do mnie. Mam nadzieję, że się dogadamy. Po moich krótkich namysłach zaczęłam się rozpakowywać. Zabrałam ze sobą parę rzeczy, które mogą mi się przydać. Puściłam cicho muzykę i zaczęłam porządki. Nagle usłyszałam jakieś kroki. Następnie nastąpiło pukanie do drzwi. Ktoś jeszcze bardziej się dobijał i dobijał. Wystraszyłam się. Drzwi otworzyła Blanka. Był to ...

Blance Maria Natasha Gabriela Maria Majer.
Kristi Anders.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hey Kicie <3
Mam nadzieje, że wam się podoba jeśli macie jakieś uwagi dotyczące bloga to czekam na nie w komentarzach. Czasami zastanawiam się nad zawieszeniem bloga, ale potem ta myśl gdzieś odpływa, ale tkwi w mojej głowie. Jednak nie mogłabym tego zrobić moim czytelniczką.
Wow. Jak to czytam to nie poznaje samej siebie. Hehehehe.
Lols. Jaka ja formalna. Za dużo czasu spędzam z Sylwią. Słyszysz to Sylwia. Szkodzisz mi.
Mam nadzieje, że sylwester udany.?
Aha i jeszcze jedna sprawa zamierzam dodać 2 kolejne strony w blogu.
Listę Directioners i Moje Rysunki.
Co o tym myślicie.?
Odpowiedzi w komach.
Hehehe.
Oczywiście warunek.
6 komentarzy = 12 rozdział.
Jednokierunkowych moje kochane Kicie <3

wtorek, 24 grudnia 2013

Harry. Rozdział 10.

 Na wstępie chciałabym podziękować wam za komentarze.
Rozdział dedykuje mojej przyjaciółce Sylwii Deseckiej.
Dzięki za motywację kochana <3



 Stałam tam jak posąg. Patrzałam się na niego. Wcześniej nie zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć. Byłam zbyta zajęta podnoszeniem się z podłogi. Był wysoki. Bardzo wysoki. I jak ja mam tu nie mieć kompleksów.? Serio ze mną jest coś nie tak. Muszę udać się do jakiegoś "wyciągacza". Sama się do siebie uśmiechnęłam. Nagle rozejrzałam się po sali. Oczy wszystkich były skierowane na mnie. Czułam jak ciepło oblewa moje policzki. Jezu.! Ja się rumienie. Usłyszałam cichy śmieszek. Wydobywał się z loczka. Chyba jako jedyny to zauważył. Mam taką nadzieję. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Głębia jego oczu. Szmaragdy z nutką mroku. Skierował swój wzrok w stronę dyrektorki. Skinął głową w geście przywitania. Odpowiedziała tym samym.

-Panie Styles. Proszę o oprowadzenie panny Anders po szkole i doprowadzenia do akademika.
-Z wielką chęcią.- po wypowiedzianych słowach na jego twarzy zamajaczył uśmiech. Jednak się nie pojawił.
-To by było na tyle. Do widzenia. Koniec spotkania.
Wszyscy wyszli. No prawie. Zostaliśmy tylko my. Ja i Styles. Sami. Samiutcy. Moje serce lekko przyspieszyło swój rytm, gdy podszedł do mnie. Śledziłam każdy jego ruch. Oddech uwiązł mi w gardle, gdy znajdował się dosłownie milimetry od mojej twarzy.Nagle uniósł swoją rękę...





Odetchnęłam z ulgą, To tylko uścisk dłoni. Podałam mu rękę i zaraz ją cofnęłam. Poczułam dziwne iskierki pod moją skórą. Zbagatelizowałam to. Jedyne co czułam to strach. Nie zbyt lubiłam być sam na sam z nieznanymi osobami w jednym pomieszczeniu.
-Halo.?
-T..Tak.?
-Spytałem się Ciebie jak się nazywasz.
-K..Kristi A..Anders.- Jezu.! Kris uspokój się. To tylko jakiś mega przystojny koleś. Ależ ja się pocieszyłam. Odetchnęłam głęboko.
-Ładne imię dla ładnej dziewczyny.
-Dziękuje panie Styles.
-Mów Mi Harry.
-Dobrze pa... Harry.- Na szczęście się poprawiłam. Dziwne. Taki ważny ktoś każe mi się do siebie zwracać po imieniu.? No może jest spoko i nie jest taki sztywniacki jak reszta tej całej galanterii. 
Zrobił krok w przód na co ja od razu się cofnęłam.
-Niezły refleks, ale ....- przerwał na chwilę po czym chwycił moją kurtkę i wręczył mi ją.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Możemy zacząć oprowadzanie.? - Niepewnie spytałam loczka.
-Oczywiście panno ...-przerwałam mu pod koniec.
-Po prostu Kristi.- Wymusiłam uśmiech.
-Dobrze Kristi.- Jak on może ciągle tak się nie uśmiechać. Ja nie umiem być aż taka formalna.
Odwrócił się do mnie plecami po czym zatrzymał się przy wyjściu. 
-Panie przodem.- Wskazał mi ręką drogę. Wyminęłam go niezgrabnie. Mijając go powiedziałam słabe -Dziękuje.- Zamknął drzwi od salki po czym podszedł do mnie. Złapał mnie za rękę i spytał....
-Kristi, gotowa .?- Na co ja mam być gotowa.?

---------------------------------------------------------------------------------------------


Hey Kicie. <3

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałabym wam z głębi serca życzyć  zdrowia, szczęścia, pomyślności, dobrych ocen w następnym semestrze, spełnienia wszystkich marzeń, rodzinnej kolacji i oczywiście udanego i szalonego sylwestra.!
No i oczywiście warunek ten sam 

5 komentarzy = 11 rozdział.

Jeszcze raz Wesołych Świąt.!! 
A tu macie chłopaków na udane święta.