środa, 23 października 2013

Wyjazd. Rozdział 7.


 -Dziewczyno co ty wygadujesz .?- spytała oburzona babcia wstając gwałtownie.

-Pamiętasz to spotkanie, o którym Ci opowiadałam .? Odziedziczyłam dom i majątek po rodzicach taty.
Babcia opadła na krzesło, a dziadek podszedł bez słowa do okna.
Cisze pierwszy przerwał Sam.
-Zamierzasz nas tak zostawić .?
-Sam.To nie tak. Moje życie nie ma sensu.Nic mnie tutaj nie trzyma. Potrzebuje nowego startu. Nowego pomysłu na przyszłość.
Gerda siedziała załamana przy stole, a Sam ciągle wpatrywał się w okno.
-Rozumiem twój wybór. Możesz się wyprowadzić. Pod jednym warunkiem.
Usłyszałam stanowczy ton Gerdy.
-Jaki .?
-Musisz nas odwiedzać i pisać do nas listy co miesiąc, żebyśmy byli spokojni, że nic Ci nie grozi.
-Oczywiście, że się zgadzam.

Babcia podbiegła do mnie obejmując mnie mocno. Po chwili przyłączył się i Sam. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam gorącą kąpiel. Strumienie wody delikatnie oblewały całe moje ciało. Woda zawsze jakoś mnie uspokaja. Pomaga myśleć, odciąć się od rzeczywistości, uleczyć rany. Wyszłam z pod prysznica jak nowo narodzona. Ubrałam się w pidżamkę i usiadłam przy komputerze. Musiałam jakoś powiadomić moich znajomych o mojej decyzji. Wysłałam każdemu wiadomość o moim zamiarze. Żegnali się ze mną i większość pozytywnie zareagowało na tą wiadomość. Odwołałam jutrzejsze spotkanie z Emmą, abym mogła się spokojnie spakować. Około godziny 1.00 oddałam się do krainy snów.


--------------------------------Dzień wyjazdu Kristi ----------------------------------


Byłam podekscytowana. Nie spałam najlepiej przez 2 ostanie noce. Oczywiście zabieram ze sobą Sisi. Lot miałam o godzinie 7.00 rano.

Wstałam o 6.oo i zaczęłam przygotowywać się do wyjazdu. Ubrałam się w:




Hazza na lotnisku.

Włosy rozpuściłam. Do torebki włożyłam telefon i portfel. W bagaż podręczny wpakowałam laptopa. Jadąc na lotnisko rozmyślałam o nowym życiu.

Gdy dojechałam szukałam bramki na lot do Londynu. Była to bramka numer 13, pechowy numer. Jedenasta, dwunasta i .. AŁA... Spotkałam się z czymś twardym po czym wylądowałam na ziemi. Pocierałam ręką o czoło.
-Nic ci nie jest.?- spytała osoba w którą własnie wpadłam.
-Nie to tylko kolejny guz .- zaśmiałam się.
Podniosłam wzrok w górę a moim oczom ukazał się śliczny lokowany,brunet o zielonych oczach.
Podał mi rękę, abym mogła wstać. Dotknęłam jego delikatnej dłoni i już stałam na nogach.
-Na pewno nic Ci się nie stało.- Spytał opiekuńczo loczek.
-Tak przecież od jednego upadku nie umrę. -zaśmiałam się ,a na jego twarzy zagościł uśmiech, któremu towarzyszyły przesłodkie dołeczki.
Patrzeliśmy na siebie jeszcze chwilę.
-Przepraszam, ale muszę już lecieć.
-Dobrze. Do zobaczenia.
-Na pewno.- posłałam mu słodki uśmiech i odeszłam.
Przy bramce stała stewardessa.Usiadłam wygodnie na swoim miejscu w samolocie. Włożyłam słuchawki w uszy i zasnęłam. Obudził mnie znajomy głos. To była ta sama stewardessa, która  odbierała bilety. Lądujemy. Gdy wychodziłam z lotniska zamówiłam taksówkę. Podałam adres taksówkarzowi i wyruszyliśmy w drogę. Podróż nie była długa. Kiedy wysiadłam z samochodu. Rozpłakałam się. Nie mogłam w to uwierzyć.

---------------------------------------------------------------------------------------------
Hey kicie :*
Mam nadzieje ,że wam się spodoba ponieważ akcja się rozkręca.Nawet nie wiecie co się stanie w następnym rozdziale.Teraz stawiam warunek.
 2 komentarze = rozdział 8
Jednokierunkowych kicie :* <3
                                             Hazzy ;3

piątek, 18 października 2013

Właściwa decyzja. Rozdział 6


              Z kuchni dochodziły podniesione głosy i dźwięk tłuczonego szkła. Przerażona zbiegłam po schodach. Biegłam korytarzem w stronę kuchni co chwile się potykając. Serce biło mi jak oszalałe. Gdy dotarłam na miejsce, zamurowało mnie. Stałam w progu jak posąg gapiąc się na postaci w pomieszczeniu. przez zaspane oczy ledwo co mogłam je rozpoznać. Była to Bella i... i... I jej były chłopak Brajan.?

-Co tu się do cholery dzieje .?

Wydarłam się na tą dwójkę rozglądając się po podłodze. Kawałki szkła leżały wszędzie. Zdziwiło mnie to, że nie ma tu jeszcze Emmy. Dziewczyna podbiegła do mnie zamykając mnie w dość mocnym uścisku. Odwzajemniając uścisk spoglądając zza ramienia dziewczyny. Chłopak stał jedną ręką trzymając się za ramie z której kapała krew.
-Tej suce nie ujdzie to na sucho.- krzycząc to co chwile opuścił dom.
Odsuwając roztrzęsioną dziewczynę od siebie zadałam jej pierwsze pytanie nasuwające mi się na myśl.
-Czego on od Ciebie chciał .?
-Opowiem Ci wszystko po kolei. Chodź usiądziemy w salonie.



***** Oczami Belli *****
## Wspomnienie ##


Obudziłam się w pokoju gościnnym. Musiałam pewnie dużo wypić i zostać na noc. Godzina 11.30. Przetarłam oczy. Poczułam zimny dotyk szorstkich dłoni na mojej talii. Odwróciłam głowę. O mało co nie podskoczyłam wstając z łóżka. Za mną leżał Brajan. W głowie miałam milion pytań. Przerwał panującą między nami cisze.
-Witaj słoneczko. Tęskniłaś .? 
-Za tobą .? Po tym jak mnie potraktowałeś przy swoich znajomych .?
-Nie napinaj się tak tylko bądź grzeczną dziewczynką i wracaj z powrotem do łóżka.
-Zapomnij.
Szybkim krokiem udałam się do kuchni. Odwrócona tyłem do drzwi wyciągnęłam z lodówki sok, aby uspokoić nerwy. Nie podejrzewałam, że za mną pójdzie. Czułam na sobie jego spojrzenie. Nie minęły nawet 2 minuty, już stał za mną. Obrócił mnie tak ,żebym patrzała mu w oczy. Zaczął powoli się przysuwać. Nasze usta dzieliły milimetry. Zapach alkoholu mieszał się z jego perfumami. Zebrałam w sobie odwagę i popchnęłam go. Wpadł na blat kuchenny przewracając szklankę.Rozbiła się na  miliony małych kawałeczków. Na jego twarzy zawitał zadziorny uśmieszek, a przez moje ciało przeszła fala dreszczy.
-No to się zabawimy.- w jego głosie była nuta mroku.
Podchodził do mnie. Chciałam uciec lecz strach sparaliżował moje nogi. Chwyciłam kubek, który stał obok mnie i cisnęłam mu go prosto w ramie. Nagle usłyszałam jakiś głos zza progu. Kristi.

## Koniec Wspomnienia ##
*Oczami Kristi* 


        Patrzałam jak po twarzy Belli spływały pojedyncze łzy. Chciałam ją jakoś pocieszyć ,ale nie wiedziałam jak. Przytuliłam ją. Jej żal rozrywał mi serce. Cisze przerwała na Emma.

-Co się stało w kuchni .? Bella, dlaczego płaczesz .?

-Brajan tu był.
Nie musiała mówić więcej, żeby zrozumiała. Usiadła na kanapie i objęła ją ramieniem.
-Wszystko się ułoży. Zobaczysz.- głaskała ją delikatnie po głowie.
-Nic się nie ułoży. On mnie znajdzie. I zrobi mi krzywdę.- Mówiła przez łzy dziewczyna.
-Posłuchaj mnie Bella i weź sobie te słowa do serca. 
'My wszystkie będziemy szczęśliwe. Może nie dziś, ani nie jutro ,ale już niedługo. Nawet gdybym miała nam to pieprzone szczęście narysować.'
A teraz idź pod prysznic, ubierz się, jedź do domu i spróbuj zasnąć. Musisz odpocząć miałaś ciężki dzień.
Bella posłusznie wykonała rozkaz i poszła w kierunku łazienki.
-Ja chyba też będę się już zbierać.
-Okey. To widzimy się w centrum handlowym jutro o 20.00
Poszłam na górę wsiąść szybki prysznic. Ubrałam się w to:


Gotowa do wyjścia zeszłam na dół. Wyszłam z domu udając się w kierunku przystanku autobusowego. Siedząc w autobusie wyjęłam z torebki MP3 słuchając ulubionych piosenek. Podróż zajęła mi jakieś 15 minut. Po wejściu do domu udałam się w stronę swojego azylu. Cały wieczór zastanawiałam się czy moje życie ma jakikolwiek sens. Nie mam chłopaka, rodziców ,stałego dochodu. Przydał by mi się nowy start. Taki jak Anglia. Zadzwoniłam do Pana Croma powiadamiając go o mojej decyzji. Wyjazd miał być za 3 dni. Musiałam powiadomić swoich dziadków o tym wyborze. Podczas kolacji zebrałam w sobie trochę odwagi i przerwałam cisze.
-Samie i Gerdo muszę wam o czymś powiedzieć. Wyprowadzam się.


---------------------------------------------------------------------------------------------

Hey kicie :*

Spróbuje dodać dzisiaj jeszcze jeden rozdział.

Mam nadzieje że wam się podoba.
Komentujcie :)
                                            Hazzy ;3

wtorek, 8 października 2013

Balanga. Rozdział 5

          Podeszłam do lekko rozchylonego okna i wyjrzałam przez nie.
-Kristi schodzisz już .?
Moim oczom ukazał się mój przyjaciel Dan ,wystający z dachu limuzyny.
-Już idę Danii.-uśmiechnęłam się i zniknęłam z futryny okna.

Szybko zwinęłam klucze i telefon do małej torebki. Stanęłam na środku pokoju sprawdzając czy wszystko wzięłam.

Kurde .! Prezent. Wyciągnęłam z szafy torebkę i zeszłam po schodach wymijając dziadka Sama leżącego z Sisi na kanapie i babcie sprzątającą korytarz. Gdy otworzyłam frontowe drzwi moim oczom ukazała się piękna, śnieżnobiała limuzyna.
Limuzyna na imprezę.
-Idziesz czy mamy czekać aż się nacieszysz widokiem .?-zaśmiał się Dani.
-Nie bądź za mądry.-rzuciłam w jego stronę.
W limuzynie siedzieli także inni moi znajomi. Alice, Bella, Aron, Simon.
Podczas drogi wszyscy dobrze się bawiliśmy.Wszyscy z wyjątkiem Belli.
symboliczny szampan. ;)

Ciągle siedziała cicha, krzywo się uśmiechając.Podeszłam żeby do niej zagadać.

-Hey Bella. Co się dzieje .?

Odetchnęła głęboko.
-Brajan ze mną zerwał.
Byłam zszokowana. Wiedziałam ,że pomiędzy tą dwójką się ostatnio nie układało ale nie przypuszczałam ,że on może z nią zerwać.Przecież oboje się kochali. Dupek z niego.

-Bella nie przejmuj się nim. Zabawisz się i od razu o nim zapomnisz. Zobaczysz.

-Dzięki Kristi.-
Uśmiechnęła się do mnie słodko i napiliśmy się razem szampana. 

Gdy podjechaliśmy pod dom Emmy zatkało nas.


W drzwiach powitała nas sama solenizantka.

Emma:-Hey ludziska. Wchodźcie. Impreza już się rozkręca.-
Kiedy weszliśmy do domu było pełno ludzi jednak dało się swobodnie poruszać. Cały parkiet był zajęty więc poszliśmy do ogrodu. Wszyscy dobrze się bawili nad basenem.
Alice: - To co porobimy .?
Emma: - Może popływamy .?
Bella: - Fajnie by było ,ale nie mamy strojów kąpielowych.
Emma: - Wiedziałam ,że nie weźniecie ze sobą strojów więc je wam kupiłam.
Kristi: - Nie trzeba tyło.
Emma: - Oj trzeba ,trzeba.
Alice: - No to na co my jeszcze czekamy.
Aron,Simon,Dan: - No a my .?
Emma: - Na was też czekają kąpielówki.
Kristi: - No to idziemy.
Chłopacy zdążyli się przebrać w 10 minut ,ale nam to zajęło trochę dłużej.
Ubrane w stroje kąpielowe zeszliśmy po schodach aby dostać się do naszej wyznaczonych VIP altanek. Stała na uboczu więc nikt nam tam nie będzie przeszkadzał.

altanki na imprezie.
Poprosiliśmy chłopaków o drinki. Przynieśli nam je po czym od razu wskoczyliśmy do wody. Dobrze się bawiliśmy. Wszyscy ,nawet Bella. Na imprezie robiłam fotki oto kilka z nich:








Impreza skończyła się o jakiejś 7.00 rano. Postanowiłam iż w takim stanie nie pojadę do domu, więc zostałam u Emmy. Kiedy się obudziłam była godzina 12.00. Zwlekłam się z łóżka i zeszłam w dół po krętych schodach. Z kuchni dobiegały podniesione głosy i dźwięk tłuczonego szkła...

--------------------------------------------------------------------------------------------
Hey kicie :*
Przepraszam że tak długo zwlekałam z dodaniem tego rozdziału.
Miałam urwanie głowy z lekcjami i ogólnie szkołom.
Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie jutro ponieważ mam dzień wolny.
A teraz życzę wam jednokierunkowych snów kicie ^^.
 Hazzy ;3