poniedziałek, 30 września 2013

Impreza. Rozdział 4

 -Ale jako to .? - w końcu wydusiłam z siebie jakieś pytanie.
-Żeby przejąć majątek oraz dom musi pojechać pani do Londynu ,podpisać papiery i zamieszkać w nowym domu.
      Nie mogłam sobie wyobrazić przeprowadzki do Londynu ,opuszczenia dziadków ,moich przyjaciół ,mojego domu w którym mieszkałam przez te 10 lat. Z drugiej strony chciałam żeby majątek i dom zostały przepisane na Drejka. Pewnie wszystko wydałby na narkotyki lub przepił. Rozmyślałam nad tą sprawą. Nie mogłam zdecydować co zrobić. Nagle z zamyślenia znowu wyrwał mnie ten niski głos.
-Hallo.! Wszystko w porządku .?
-Tak.
-Więc jak .?
-A mogłabym się trochę zastanowić .?
-Oczywiście. Tydzień wystarczy .?
-Tak ,wystarczy.
-Dobrze. No to z mojej strony to wszystko ,jeśli miałaby pani jeszcze jakieś pytania proszę się ze mną skontaktować.
-Oczywiście. Na pewno zadzwonię.
-Przepraszam panią ,ale muszę już iść na następne spotkanie.
-Dobrze ,nie będę pana już dłużej zatrzymywać. Do widzenia.
-Do widzenia.
Posiedziałam jeszcze chwile na ławeczce wpatrując się w łabędzie.
Po 10 minutach poszłam ulicami w kierunku domu. Po drodze wstąpiłam na lody. One jako jedyne mnie zawsze uspokajały.Po woli robiło się już ciemno. Spojrzałam na zegarek. Jest już 21.15. Przyspieszyłam kroku i już po chwili wyłam w domu. W progu oczywiście czekała na mnie babcia Gerda.
-A teraz młoda panno opowiesz mi gdzie tak długo byłaś .-nienawidzę jej poważnego tonu i gdy mnie nazywa 'młodą panienką'.
-Na spotkaniu z prawnikiem.
-A po co z prawnikiem .?
-No to może ja Ci wszystko opowiem od początku.
Opowiedziałam babci całą historie od początku aż po dzisiejsze spotkanie. Znowu się rozpłakałam. Gerda głaskała mnie po głowie i pocieszała. Uspokoiłam się i otarłam łzy chusteczką. Uśmiechnęłam się do niej serdecznie i poszłam do salonu. Rozejrzałam się dookoła ale nie widziałam jednej osoby. Nigdzie nie było Sisi.

Szukałam jej w salonie, kuchni, tarasie, a nawet w łazience. Poszłam jeszcze do mojego pokoju. Rozejrzałam się po pokoju ,ale nigdzie jej nie było. Miałam już wychodzić ,gdy nagle zauważyłam kitkę wystającą zza roku. Podeszłam bliżej a moim oczom ukazał się taki widok :

Sisi pod szafką. xD

          Popatrzyłam na nią i się zaśmiałam. Wzięłam ją na ręce i położyłam się wraz z nią na łóżku. Jej mruczenie powoli zaczęło mnie usypiać.



        --------------------------Następnego dnia rano ....---------------------------- 



Gdy obudziłam się było już jasno. Promienie słoneczne próbowały się przedzierać przez moje brzoskwiniowe zasłony. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do okna. Odsłoniłam rolety ,a moim oczom ukazał się przepiękny widok.
Widok z okna Kristi.

         Spojrzałam na ekran telefonu. Miałam jedną nieodebraną wiadomość. Od Emmy.


         
                                                  Szybko jej odpowiedziałam.


Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
                                               


 

           Odłożyłam telefon i poszłam pod prysznic. Zabrałam ze sobą MP3 i puszczałam kolejno ulubione utwory. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w to:


             Zeszłam na dół. Sisi wylegiwała się na kanapie razem z Samem ,a babcia jak zawsze krzątała się w kuchni. Postanowiłam zjeść śniadanie w ogródku. Dzień był piękny. Słońce świeciło, ptaki śpiewały, a powietrze było takie świeże.
ogródek dziadków Kristi.
   Na śniadanie uszykowałam :



           Zjedliśmy je wszyscy razem. Popatrzyłam na zegarek. Była godzina 11.
                               'Trzeba było by coś kupić Emmie na urodziny' 
  Pomyślałam stojąc przy drzwiach frontowych. Ubrałam conversy i wyszłam. Po 2 godzinnych zakupach wróciłam do domu. Kupiłam jej sukienkę i zapakowałam ja do torby. 
Sukienka dla Emmy.



           Kiedy skończyłam była godzina 15:30. Weszłam na Facebooka i Twittera. Pogadałam z przyjaciółmi na Skype i poszłam się szykować na imprezę. Po godzinnych przygotowaniach byłam gotowa.
Strój Kristi na imprezę.
 Nagle rozległo się głośne wołanie zza okna.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Hey kicie :*
Mam nadzieje ,że wam się podoba.
Wiem że nie ma jeszcze tych fragmentów z One Direction ,ale obiecuje że się pojawią.
I dziękuje wam za ponad 70 wyświetleń :*
Prosiłabym o komentarze. 
Następny rozdział powinien się pojawić za 2 dni :*
Jednokierunkowych Kochane Kicie :* <3



niedziela, 22 września 2013

Niespodzianka. Rozdział 3.

       Wysoki mężczyzna podał mi chusteczkę.
-Proszę się uspokoić to jeszcze nie koniec.
-Ale..jak..to...możliwe .!? - wyjąkałam .
-Prawdopodobnie kłócili się, padał deszcz, na skarpie był stromy zjazd ... -
Po tych słowach jeszcze bardziej się rozpłakałam. Nie mogłam powstrzymać łez.


        Nagle poczułam zimną dłoń dłoń na moim kolanie. Odsunęłam się.
-Przechodząc dalej. Hmm... Ach tak .! To co pani trzyma to dokument ,który znaleźliśmy w domu pani dziadków. Domyśla się pani co to może być .?
-Testament .?
-Tak. To jest testament pani dziadków. 
       Spojrzałam na dokument, który trzymałam w ręku. Szybko otarłam łzy, które spływały mi po rozgrzanych policzkach.
-Pani dziadek Ivan przepisał na panią swój dom oraz wszystkie oszczędności.
Mina Kristi.
           Siedziałam osłupiała. Moje usta ułożyły się w literkę 'o' . Zamrugałam szybko, zamknęłam buzię i spojrzałam jeszcze raz na dokument.
-Jakie oszczędności .? - spytałam.
-Pani babcia Elisabeth ma na swoim koncie oszczędności, które trzymała dla pani. Na koncie znajduje się około .... 6 milionów.
-CO .? 6 milionów .?
-Tak ,6 .
Siedziałam nieruchomo z 5 minut. To niewiarygodne, że to właśnie mnie spotkało. 
Ciekawe, dlaczego nie przepisali tego na Drejka...
           Nagle wyrwał mnie z zamyślenia czyjś głos.
-Halo .! Słyszy mnie pani .?
-Tak ,słyszę.
-Już myślałem, że zaraz pani zemdleję.
-Nie. Wszystko jest w porządku.
-Mogę mówić dalej .?
-Tak ,oczywiście.
-Więc ... kiedy chce pani się przeprowadzić do Londynu i przejąć majątek .?
               Zatkało mnie. Nie mogła z siebie wydusić ani jednego słowa... 

 --------------------------------------------------------------------------------------------
Hey kicie .! 
Dzisiaj krótki rozdziałek .
Następny będzie lepszy i spróbuję dłuższy ..
Proszę o komentarze i ocenę bloga. 
Z góry wam dziękuję kicie :*
Hazzy ;3

środa, 18 września 2013

Spotkanie. Rozdział 2.

-Ach tak .! Czy moglibyśmy się spotkać .? 
-Oczywiście. A w jakim miejscu .? - czekałam na jego wypowiedz zniecierpliwiona.
-Może w parku niedaleko pani domu .?
Szok .! skąd on wie gdzie mieszkam .?
-Dobrze a kiedy .?
-A kiedy ma pani czas.?
-Może dzisiaj o 14 .?
-Dobrze. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Nacisnęłam czerwony klawisz. Odetchnęłam z ulgą ,że miałam już tę rozmowę za sobą. Zerknęłam na zegarek. Godzina 11.00. Zeszłam na dół do kuchni aby zjeść lunch. Uszykowałam kanapki z szynką i poszłam do salonu. Sisi od razu zaczęła się łasić. Dałam jej jedną kanapeczkę i włączyłam telewizor. Przez przypadek włączyłam kanał wiadomości z Londynu.


 "Pewna grupa przestępcza okradła już 11 domów. Prosimy uważać na 5 gangsterów. Jeśli zauważą państwo coś podejrzanego prosimy o kontakt z policją ... '' 


 'I pomyśleć ,że ja tam kiedyś mieszkałam.No cóż to już nie te czasy co kiedyś.'

Zjadłam szybko kanapki i pobiegłam na górę. Długo myślałam co mam na siebie założyć aż w końcu ubrałam niebieską sukienkę.

A włosy związałam w luźnego koka.

           Dobrałam dodatki i włożyłam iPhone'a do małej torebeczki. Zbiegłam po schodach ,zaczepiła mnie babcia Gerda.
-A ty gdzie się wybierasz .? 
-Do parku na spotkanie.
-Dobrze tylko nie wracaj późno.
-Okey. Do zobaczenia.
-Pa 
 Założyłam moje ulubione czarne szpilki,chwyciłam klucze i wyszłam z domu.

   Sprawdziłam czas. Godzina 13.20. Przyspieszyłam kroku bo do parku mam jakieś 30 minut. Była słoneczna pogoda. Był początek lipca więc nie mogłoby być inaczej. 
Po dojściu na miejsce usiadłam na ławce obok stawu z łabędziami. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo tam nie było. Wystraszyłam się trochę ,że jeśli ten cały pan Crom okazałby się zboczeńcem albo złodziejem to nikt by mi nie pomógł. 
Czekałam tak chyba 5 minut patrząc na pływające łabędzie. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie dotyk czyjejś ręki na moim ramieniu. Gwałtownie odwróciłam głowę. 
-Czy pani Kristi Anders .?
-Tak ,a kto pyta .?
-William Crom. - po tych słowach odetchnęłam z ulgą. Mężczyzna był dosyć wysoki. Usiadł obok mnie. W ręku trzymał teczkę ,która mnie bardzo zaciekawiła.
-Więc o jaką sprawę chodziło ?
Otworzył teczkę i wyciągnął jakieś papiery. Przeglądał je każde po kolei. Zatrzymał się na jednym i podał mi. Zaczęłam czytać ,ale nic z tego nie rozumiałam.
-Co to jest .?
-Może ja zacznę od początku...
Wyciągnął jakąś małą karteczkę ,na której było napisane :

'' William Crom.
Prawnik ''

Już nic z tego nie rozumiałam. 
'Po co prawnik zwraca się do mnie' -spytałam sama siebie.
-Chodzi o pani dziadków z Londynu. Państwa Elisabeth i Ivana Anders ,prawda ?
-Tak ,tak nazywają się moi dziadkowie ,ale o co dokładnie chodzi.?
-Zginęli 2 tygodnie temu w wypadku samochodowym. Bardzo pani współczuję.
Nadal nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Jak to moi dziadkowie nie żyją .? Moi najbliżsi. Zaczęłam płakać ...

---------------------------------------------------------------------------------------------
Hey .!
Oto kolejny rozdział. 
Następny będzie jutro.
Jestem chora więc mam dużo czasu na pisanie bloga.
Jednokierunkowych kicie :*
Hazzy ;3  

wtorek, 17 września 2013

Mail. Rozdział 1 ;)

piżamka Kristi ^^
   
              Po przeczytaniu tego maila miałam milion pytań w głowie. 
Kim jest ten pan Crom ,czy aby nie jest przestępcą i o jaką sprawę mu chodzi. Po jakichś 5 minutach zastanowień zaczęłam przeglądać Facebooka .
             Niech to !  Nie mogłam się na niczym skupić przez tego maila.  Zrezygnowałam z dalszego przeglądania stron.
 Wzięłam szybki prysznic,
przebrałam się w moją ulubioną piżamkę i ułożyłam się wygodnie pod pościelą. Zasnęłam około 1 w nocy. Wciąż miałam tę całą sprawę w głowie ,jednak mimo swoich obaw postanowiłam spotkać się z nieznajomym. 

                  --------------------- Następnego dnia rano .... ----------------------

              Kurde ! Znowu zapomniałam wyłączyć  budzika. No ale jak już wstałam to trzeba by było przygotować śniadanie. Podeszłam do dużego kalendarza wiszącego nad biurkiem i zobaczyłam,że jutro jest niedziela. Omg! Moja dawno wyczekiwana impreza. Urodziny Emmy. Emma to moja najlepsza przyjaciółka. Ubrałam się i zeszłam na dół
Ubranie rano :)
  

             Jezu ! Jak ja podziwiam moją babcie. Jest sobota, godzina 8.00 , a ona już się krząta w kuchni.Dziadek pewnie jak zawsze poszedł do sklepu kupić świeże bułki na śniadanie. Jacy oni są kochani.
-O ! Witaj kochanie. Już wstałaś ?
-Witaj babciu. Przez przypadek nie wyłączyłam budzika -mówiłam ziewając co chwile.
Śniadanie Kristi   <3
-A co jest na śniadanie ? - spytam spoglądając jeszcze ospałym wzrokiem na stół kuchenny.
-Twoje ulubione danie. - odpowiedziała pokazując na talerz pełen amerykańskich naleśników.
(Nie wiem czy można mieć lepszą babcię niż moją)
-Dziękuje - odparłam od razu przytulając się do niej.
-Zajadaj się nimi puki dziadek nie wróci. Zaśmiałyśmy się i zabrałam się za moje naleśniki.

Po pysznym śniadaniu poszłam na górę. Po drodze zaczepiłam o salon ,w którym wylegiwała się moja kotka 'Sisi' .
Sisi - kotka Kristi.
             Kiedy otworzyłam drzwi do mojego pokoju ujrzałam wielki bałagan.
 'Trzeba by było tu posprzątać'- pomyślałam po czym zaczęłam sprzątać.
   
                           ------------------ 2 godziny później ------------------
             
             Zajęło mi to trochę czasu ,ale pokój aż lśni. W pewnym momencie przypomniałam sobie o mailu od tego nieznajomego. Weszłam na moją skrzynkę i spisałam numer telefonu na mojego iPoda.
Gapiłam się na zieloną słuchawkę zastanawiając się czy ją nacisnąć ,ale w końcu wzięłam się w garść i nacisnęłam klawisz.
-Halo .? Z tej strony William Crom. Z kim mam przyjemność .?- usłyszałam niski głos w słuchawce telefonu.
-Witam. Z tej strony Kristi Anders. Dzwonię w sprawie maila ,którego od pana otrzymałam.- z niepewnością wypowiadałam każde słowo. 


---------------------------------------------------------------------------------------------

Hey .! 
Mam nadzieję że podoba wam się mój blog chociaż to dopiero pierwszy rozdział i nie ma nic o One Direction.
Proszę o komentarze :) 
Hazzy ;3

piątek, 13 września 2013

Prolog.

Kristi Anders pochodzi z Anglii. W wieku 4 lat zmarł jej ojciec - Garet. 
Po tym wypadku jej mama - Karolajn, popadła w depresję. 
Zaczęła nadużywać alkoholu, zaniedbywać pracę i dzieci.
W pierwszą rocznice śmierci męża, Karolajn popełniła samobójstwo. 
Pięcioletnią dziewczynką opiekował się jej 15-letni brat - Drejk. 
W Anglii, gdzie dotychczas mieszkali nie mieli żadnej rodziny prócz dziadków, którzy nie chcieli przejąć nad nimi opieki. 
Jedynym wyjściem było wyjechać z kraju ojczystego i zamieszkać wraz z rodzicami matki. 
Gerda i Sam przyjęli swoje wnuki z otwartymi ramionami. 
Minęło 5 lat...
Drejk zaczął brać narkotyki i wpadać w złe towarzystwo. 
Wyprowadził się. 
Kristi nigdy nie dogadywała się ze swoim bratem, nawet po jego wyprowadzce. 
Drejk odwiedził swoją siostrę kiedy miała 12 lat. 
Bardzo się z nią pokłócił i uderzył w twarz. 
Dziewczyna znienawidziła swojego jedynego brata. 
W późniejszych czasach nie utrzymywała już z nim kontaktów, a jeśli się już spotkali kończyło się to kłótniami i wzywaniem policji.
Teraz ma 17 lat...
Nadal mieszka u swoich dziadków. 
Wyrosła na piękną, błękitnooką dziewczynę. 
Ma długie, kręcone włosy w kolorze ciemnego blondu. 
Jest niskiego wzrostu. 
Ma ciemną karnacje. 
Uwielbia śpiewać, grać na instrumentach i pływać.
Pewnego wieczoru przeglądając pocztę zauważyła e-maila od nieznanego nadawcy. 
Kristi nie zdawała sobie sprawy, że to co otrzymała całkiem zmieni jej  życie ...