wtorek, 24 grudnia 2013

Harry. Rozdział 10.

 Na wstępie chciałabym podziękować wam za komentarze.
Rozdział dedykuje mojej przyjaciółce Sylwii Deseckiej.
Dzięki za motywację kochana <3



 Stałam tam jak posąg. Patrzałam się na niego. Wcześniej nie zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć. Byłam zbyta zajęta podnoszeniem się z podłogi. Był wysoki. Bardzo wysoki. I jak ja mam tu nie mieć kompleksów.? Serio ze mną jest coś nie tak. Muszę udać się do jakiegoś "wyciągacza". Sama się do siebie uśmiechnęłam. Nagle rozejrzałam się po sali. Oczy wszystkich były skierowane na mnie. Czułam jak ciepło oblewa moje policzki. Jezu.! Ja się rumienie. Usłyszałam cichy śmieszek. Wydobywał się z loczka. Chyba jako jedyny to zauważył. Mam taką nadzieję. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Głębia jego oczu. Szmaragdy z nutką mroku. Skierował swój wzrok w stronę dyrektorki. Skinął głową w geście przywitania. Odpowiedziała tym samym.

-Panie Styles. Proszę o oprowadzenie panny Anders po szkole i doprowadzenia do akademika.
-Z wielką chęcią.- po wypowiedzianych słowach na jego twarzy zamajaczył uśmiech. Jednak się nie pojawił.
-To by było na tyle. Do widzenia. Koniec spotkania.
Wszyscy wyszli. No prawie. Zostaliśmy tylko my. Ja i Styles. Sami. Samiutcy. Moje serce lekko przyspieszyło swój rytm, gdy podszedł do mnie. Śledziłam każdy jego ruch. Oddech uwiązł mi w gardle, gdy znajdował się dosłownie milimetry od mojej twarzy.Nagle uniósł swoją rękę...





Odetchnęłam z ulgą, To tylko uścisk dłoni. Podałam mu rękę i zaraz ją cofnęłam. Poczułam dziwne iskierki pod moją skórą. Zbagatelizowałam to. Jedyne co czułam to strach. Nie zbyt lubiłam być sam na sam z nieznanymi osobami w jednym pomieszczeniu.
-Halo.?
-T..Tak.?
-Spytałem się Ciebie jak się nazywasz.
-K..Kristi A..Anders.- Jezu.! Kris uspokój się. To tylko jakiś mega przystojny koleś. Ależ ja się pocieszyłam. Odetchnęłam głęboko.
-Ładne imię dla ładnej dziewczyny.
-Dziękuje panie Styles.
-Mów Mi Harry.
-Dobrze pa... Harry.- Na szczęście się poprawiłam. Dziwne. Taki ważny ktoś każe mi się do siebie zwracać po imieniu.? No może jest spoko i nie jest taki sztywniacki jak reszta tej całej galanterii. 
Zrobił krok w przód na co ja od razu się cofnęłam.
-Niezły refleks, ale ....- przerwał na chwilę po czym chwycił moją kurtkę i wręczył mi ją.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Możemy zacząć oprowadzanie.? - Niepewnie spytałam loczka.
-Oczywiście panno ...-przerwałam mu pod koniec.
-Po prostu Kristi.- Wymusiłam uśmiech.
-Dobrze Kristi.- Jak on może ciągle tak się nie uśmiechać. Ja nie umiem być aż taka formalna.
Odwrócił się do mnie plecami po czym zatrzymał się przy wyjściu. 
-Panie przodem.- Wskazał mi ręką drogę. Wyminęłam go niezgrabnie. Mijając go powiedziałam słabe -Dziękuje.- Zamknął drzwi od salki po czym podszedł do mnie. Złapał mnie za rękę i spytał....
-Kristi, gotowa .?- Na co ja mam być gotowa.?

---------------------------------------------------------------------------------------------


Hey Kicie. <3

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałabym wam z głębi serca życzyć  zdrowia, szczęścia, pomyślności, dobrych ocen w następnym semestrze, spełnienia wszystkich marzeń, rodzinnej kolacji i oczywiście udanego i szalonego sylwestra.!
No i oczywiście warunek ten sam 

5 komentarzy = 11 rozdział.

Jeszcze raz Wesołych Świąt.!! 
A tu macie chłopaków na udane święta.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Opóźnienie. ;/

             Przepraszam, ale następny rozdział pojawi się dopiero pod koniec tygodnia.
  Mam dużo nauki i w ogóle mało czasu na pisanie, ale na szczęście zbliżają się święta.
Dziękuje wam wszystkim za komentarze. Nawet nie wiecie jak one mnie motywują. Postaram się pod rozdziałami przewidywać następny rozdział. Jeszcze raz wam za wszystko dziękuje moje kicie.

Nawet nie wiecie jak ja was bardzo kocham i  jaką jesteście dla mnie inspiracją. Jednokierunkowych Kicie Moje <3
PS. Mam nadzieję, że nowy wystrój wam się podoba. *-* 

Wasza autorka.
Hazzy xxx 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

RCA. Rozdział 9

      Otworzyłam oczy ospale przeciągając się przy tym. Usiadłam na łóżku rozglądając się po pokoju. Chyba przez następne kilka tygodni nie przyzwyczaję się do tego domu. Pierwsza rzeczą jaką tutaj zmienię to na pewno kupię zasłony lub żaluzje. Nienawidzę gdy promyki słońca budzą mnie każdego ranka. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do garderoby. Przez następne 10 minut nie mogłam się zdecydować w co się ubiorę. W końcu wybrałam letni strój ,a włosy związałam w luźnego koka. 
  Postanowiłam przygotować sobie śniadanie w nowej kuchni. Zrobiłam naleśniki z owocami. Uwielbiam gotować.

Posprzątałam po sobie i wyszłam na taras. Podziwiałam piękny poranek, gdy nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Podeszłam do drewnianych drzwi i uchyliłam ciężką powierzchnie. Był to listonosz. Wręczył mi list, wsiadł na swój rower i już go nie było. List było od Royal College of Art.
Zamknęłam drewnianą powłokę i wpatrywałam się w list. Zastanawiałam się nad otworzeniem go lecz miałam złe przeczucie co do decyzji szkoły.  Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam kopertę.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Hurrrra !!

Przed wyjazdem złożyłam papiery i udało się. Dzisiaj sobota więc zdecydowałam zakupić potrzebne rzeczy wyznaczone w liście na internecie.
Po udanych zakupach wróciłam do domu i zjadłam kolacje. Usiadłam na brzegu basenu i rozmyślałam o szkole. Po chwili usłyszałam dźwięk smsa.
 Od Emmy. Gratulowała mi  przyjęcia do szkoły i pytała co słychać. Odpisałam szybko i udałam się na górę do pokoju. Sprawdziłam na laptopie Facebooka oraz Twittera. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic by następnie położyć się na łóżku z Sisi. Jak zwykle łasiła się i mruczała. Moje powieki jak na zawołanie zamknęły się i pogrążyłam się w głębokim śnie. 

*Pierwszy dzień szkoły*

Wsiadłam na motor stojący w garażu. Spakowałam na wszelki wypadek jeszcze kartę motorowerową jakbym napotkała policję. Ustawiłam GPS i odpaliłam motor. Brat uczył mnie jeździć więc raczej powinnam sobie poradzić. Powoli ruszyłam. Mknęłam ulicami Anglii byle by zdążyć na pierwszą lekcje. Uff , udało się. Zaparkowałam pod szkołą motor, założyłam torbę na ramię i zatrzymałam się w miejscu. Czułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się po parkingu a mój wzrok utknął na sylwetce opierającej się o siatkę. Był to chłopak z blond włosami i białej bluzce. Niestety nie zdążyłam mu się bardziej przypatrzeć, ponieważ usłyszałam swoje imię.

-Panna Kristi Anders.?

-Tak. a kto pyta .? - spojrzałam na postać stojącą obok mnie. Jak zwykle górowała nade mną wzrostem. Nienawidziłam swojej niskości. Miał na sobie świetnie dopasowany czarny garnitur i do kompletu czerwony krawat.
-Sekretarz Komisji RCA. Wszyscy już na panią czekają.
-Już idę.- spojrzałam ostatni raz na chłopaka. Stał tam z uśmiechem wymalowanym od ucha do ucha. Ciekawe z czego tak się cieszył. Ruszyłam za sekretarzem. Gdy dotarliśmy przed budynek oniemiałam. 



Budynek był pełen ludzi, ale po wejściu do środka wydawał się przestronniejszy. Szłam ciągle za sekretarzem mijając ludzi, którzy dziwnie mi się przyglądali. A najbardziej dziwne było to, że byli o wiele starsi ode mnie. Doszliśmy do sali, gdzie siedziała zapewne Komisja uczelni.
Weszliśmy do środka. Zajęłam wskazane miejsce i czekałam na zaczęcie 'obrad'.

-Chciałam powitać naszą nową uczennice, pannę Kristi Anders.
Po tej wypowiedzi rozbrzmiały na sali brava. Byłam jednocześnie zszokowana jaki i zawstydzona. To możliwe .?
-Komisja RCA postanowiła zrobić wyjątek, który się często nie zdarza i pomimo młodego wieku kadetki przyjąć ją na uczelnie. Prosiłabym wezwać pana Stylusa.
-A dlaczego akurat jego .?- odezwał się chłopak u którego dość charakterystyczną cechą był tatuaż na ręku.
-Oprowadzi pannę Anders po uczelni.
Sekretarka siedziała w kącie pokoju. Dziwne. Dopiero teraz ją zauważyłam. I przez microfon wezwała tego całego 'Stylesa'.
Chłopak zaraz ukazał się  w drzwiach. Ej. A to nie jest ten koleś, z którym zderzyłam się na lotnisku.? Co on tu robi .? Miała być oprowadzona przez dyrektora uczelni.

 --------------------------------------------------------------------------------------------
Hey kicie.!
I oto mamy kolejny rozdział naszego blogu.
Wiem iż niektóre kicie mogą być zaskoczone pojawieniem się motorów w blogu, ale jakoś zaczęłam budzić do nich sympatię. ^^
Prosiłabym o komentarze. 
A jeśli już poruszyliśmy tę kwestię moje siostry to ...

4 komentarze = 10 rozdział.



I tak przy okazji. Moje komentarze się nie liczą ;p



Jednokierunkowych moje kicie. :* <3

środa, 6 listopada 2013

Azyl. Rozdział 8


     Ten rozdział chciałabym zadedykować komuś wyjątkowemu. Mojej przyjaciółce Sandrze G. Mojej wiernej czytelniczce. <3
Dziękuje Ci za wszystko. ;* x3


    Nie mogłam uwierzyć, że mam swój własny kąt, azyl, schronienie. Coś co należy tylko do mnie. W głębi duszy wmawiałam sobie, ze na to nie zasłużyłam. Zapłaciłam za taksówkę i udałam się w kierunku mojej rezydencji, która bardziej przypominała hotel niż dom.



Ten dom był po prostu bajeczny. Ciekawiło mnie jak moich dziadków było na to stać. Okradali banki.? Nie wiem. Przez kolejne parę minut zachwycałam się widokiem pałacu. Mojego pałacu. Zawsze chciałam mieć swój własny kąt, ale nigdy nie było mnie stać na taki wydatek. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam ciężkie, drewniane drzwi.Po przekroczeniu progu zatkało mnie. Wszystkie pomieszczenia wykonane w nowoczesnym stylu. Szok ! Chodziłam po domu poznając coraz to nowe pomieszczenia.

Kuchnia:


Salon:


Łazienka:


Garderoba:


Gabinet:


Sypialnia:


A w rogu mojego pokoju znajdował się przepiękny czerwony fortepian:


Po obejrzeniu całego domu byłam wykończona resztę postanowiłam pozwiedzać jutro. Stanowczo za duży jest ten dom jak dla mnie samej.  Wzięłam szybki prysznic, ubrałam piżamę i wręcz rzuciłam się na moje łóżko. Wtuliłam się w poduszkę czując cudowny zapach białych róż. W mgnieniu oka znalazłam się w krainie Morfeusza.

--------------------------------------------------------------------------------------------


   Hey kicie ;*
Przepraszam was, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział, ale pewnie niektóre z was wiedzą jak to jest być w 2 klasie gimnazjum.
Następny rozdział będzie dłuższy i bardziej ciekawy.
Aby go zobaczyć pod tym rozdziałem muszą być komentarze. Następny warunek. x3
3 komentarze = 9 rozdział.
Jednokierunkowych kicie :* 

środa, 23 października 2013

Wyjazd. Rozdział 7.


 -Dziewczyno co ty wygadujesz .?- spytała oburzona babcia wstając gwałtownie.

-Pamiętasz to spotkanie, o którym Ci opowiadałam .? Odziedziczyłam dom i majątek po rodzicach taty.
Babcia opadła na krzesło, a dziadek podszedł bez słowa do okna.
Cisze pierwszy przerwał Sam.
-Zamierzasz nas tak zostawić .?
-Sam.To nie tak. Moje życie nie ma sensu.Nic mnie tutaj nie trzyma. Potrzebuje nowego startu. Nowego pomysłu na przyszłość.
Gerda siedziała załamana przy stole, a Sam ciągle wpatrywał się w okno.
-Rozumiem twój wybór. Możesz się wyprowadzić. Pod jednym warunkiem.
Usłyszałam stanowczy ton Gerdy.
-Jaki .?
-Musisz nas odwiedzać i pisać do nas listy co miesiąc, żebyśmy byli spokojni, że nic Ci nie grozi.
-Oczywiście, że się zgadzam.

Babcia podbiegła do mnie obejmując mnie mocno. Po chwili przyłączył się i Sam. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam gorącą kąpiel. Strumienie wody delikatnie oblewały całe moje ciało. Woda zawsze jakoś mnie uspokaja. Pomaga myśleć, odciąć się od rzeczywistości, uleczyć rany. Wyszłam z pod prysznica jak nowo narodzona. Ubrałam się w pidżamkę i usiadłam przy komputerze. Musiałam jakoś powiadomić moich znajomych o mojej decyzji. Wysłałam każdemu wiadomość o moim zamiarze. Żegnali się ze mną i większość pozytywnie zareagowało na tą wiadomość. Odwołałam jutrzejsze spotkanie z Emmą, abym mogła się spokojnie spakować. Około godziny 1.00 oddałam się do krainy snów.


--------------------------------Dzień wyjazdu Kristi ----------------------------------


Byłam podekscytowana. Nie spałam najlepiej przez 2 ostanie noce. Oczywiście zabieram ze sobą Sisi. Lot miałam o godzinie 7.00 rano.

Wstałam o 6.oo i zaczęłam przygotowywać się do wyjazdu. Ubrałam się w:




Hazza na lotnisku.

Włosy rozpuściłam. Do torebki włożyłam telefon i portfel. W bagaż podręczny wpakowałam laptopa. Jadąc na lotnisko rozmyślałam o nowym życiu.

Gdy dojechałam szukałam bramki na lot do Londynu. Była to bramka numer 13, pechowy numer. Jedenasta, dwunasta i .. AŁA... Spotkałam się z czymś twardym po czym wylądowałam na ziemi. Pocierałam ręką o czoło.
-Nic ci nie jest.?- spytała osoba w którą własnie wpadłam.
-Nie to tylko kolejny guz .- zaśmiałam się.
Podniosłam wzrok w górę a moim oczom ukazał się śliczny lokowany,brunet o zielonych oczach.
Podał mi rękę, abym mogła wstać. Dotknęłam jego delikatnej dłoni i już stałam na nogach.
-Na pewno nic Ci się nie stało.- Spytał opiekuńczo loczek.
-Tak przecież od jednego upadku nie umrę. -zaśmiałam się ,a na jego twarzy zagościł uśmiech, któremu towarzyszyły przesłodkie dołeczki.
Patrzeliśmy na siebie jeszcze chwilę.
-Przepraszam, ale muszę już lecieć.
-Dobrze. Do zobaczenia.
-Na pewno.- posłałam mu słodki uśmiech i odeszłam.
Przy bramce stała stewardessa.Usiadłam wygodnie na swoim miejscu w samolocie. Włożyłam słuchawki w uszy i zasnęłam. Obudził mnie znajomy głos. To była ta sama stewardessa, która  odbierała bilety. Lądujemy. Gdy wychodziłam z lotniska zamówiłam taksówkę. Podałam adres taksówkarzowi i wyruszyliśmy w drogę. Podróż nie była długa. Kiedy wysiadłam z samochodu. Rozpłakałam się. Nie mogłam w to uwierzyć.

---------------------------------------------------------------------------------------------
Hey kicie :*
Mam nadzieje ,że wam się spodoba ponieważ akcja się rozkręca.Nawet nie wiecie co się stanie w następnym rozdziale.Teraz stawiam warunek.
 2 komentarze = rozdział 8
Jednokierunkowych kicie :* <3
                                             Hazzy ;3

piątek, 18 października 2013

Właściwa decyzja. Rozdział 6


              Z kuchni dochodziły podniesione głosy i dźwięk tłuczonego szkła. Przerażona zbiegłam po schodach. Biegłam korytarzem w stronę kuchni co chwile się potykając. Serce biło mi jak oszalałe. Gdy dotarłam na miejsce, zamurowało mnie. Stałam w progu jak posąg gapiąc się na postaci w pomieszczeniu. przez zaspane oczy ledwo co mogłam je rozpoznać. Była to Bella i... i... I jej były chłopak Brajan.?

-Co tu się do cholery dzieje .?

Wydarłam się na tą dwójkę rozglądając się po podłodze. Kawałki szkła leżały wszędzie. Zdziwiło mnie to, że nie ma tu jeszcze Emmy. Dziewczyna podbiegła do mnie zamykając mnie w dość mocnym uścisku. Odwzajemniając uścisk spoglądając zza ramienia dziewczyny. Chłopak stał jedną ręką trzymając się za ramie z której kapała krew.
-Tej suce nie ujdzie to na sucho.- krzycząc to co chwile opuścił dom.
Odsuwając roztrzęsioną dziewczynę od siebie zadałam jej pierwsze pytanie nasuwające mi się na myśl.
-Czego on od Ciebie chciał .?
-Opowiem Ci wszystko po kolei. Chodź usiądziemy w salonie.



***** Oczami Belli *****
## Wspomnienie ##


Obudziłam się w pokoju gościnnym. Musiałam pewnie dużo wypić i zostać na noc. Godzina 11.30. Przetarłam oczy. Poczułam zimny dotyk szorstkich dłoni na mojej talii. Odwróciłam głowę. O mało co nie podskoczyłam wstając z łóżka. Za mną leżał Brajan. W głowie miałam milion pytań. Przerwał panującą między nami cisze.
-Witaj słoneczko. Tęskniłaś .? 
-Za tobą .? Po tym jak mnie potraktowałeś przy swoich znajomych .?
-Nie napinaj się tak tylko bądź grzeczną dziewczynką i wracaj z powrotem do łóżka.
-Zapomnij.
Szybkim krokiem udałam się do kuchni. Odwrócona tyłem do drzwi wyciągnęłam z lodówki sok, aby uspokoić nerwy. Nie podejrzewałam, że za mną pójdzie. Czułam na sobie jego spojrzenie. Nie minęły nawet 2 minuty, już stał za mną. Obrócił mnie tak ,żebym patrzała mu w oczy. Zaczął powoli się przysuwać. Nasze usta dzieliły milimetry. Zapach alkoholu mieszał się z jego perfumami. Zebrałam w sobie odwagę i popchnęłam go. Wpadł na blat kuchenny przewracając szklankę.Rozbiła się na  miliony małych kawałeczków. Na jego twarzy zawitał zadziorny uśmieszek, a przez moje ciało przeszła fala dreszczy.
-No to się zabawimy.- w jego głosie była nuta mroku.
Podchodził do mnie. Chciałam uciec lecz strach sparaliżował moje nogi. Chwyciłam kubek, który stał obok mnie i cisnęłam mu go prosto w ramie. Nagle usłyszałam jakiś głos zza progu. Kristi.

## Koniec Wspomnienia ##
*Oczami Kristi* 


        Patrzałam jak po twarzy Belli spływały pojedyncze łzy. Chciałam ją jakoś pocieszyć ,ale nie wiedziałam jak. Przytuliłam ją. Jej żal rozrywał mi serce. Cisze przerwała na Emma.

-Co się stało w kuchni .? Bella, dlaczego płaczesz .?

-Brajan tu był.
Nie musiała mówić więcej, żeby zrozumiała. Usiadła na kanapie i objęła ją ramieniem.
-Wszystko się ułoży. Zobaczysz.- głaskała ją delikatnie po głowie.
-Nic się nie ułoży. On mnie znajdzie. I zrobi mi krzywdę.- Mówiła przez łzy dziewczyna.
-Posłuchaj mnie Bella i weź sobie te słowa do serca. 
'My wszystkie będziemy szczęśliwe. Może nie dziś, ani nie jutro ,ale już niedługo. Nawet gdybym miała nam to pieprzone szczęście narysować.'
A teraz idź pod prysznic, ubierz się, jedź do domu i spróbuj zasnąć. Musisz odpocząć miałaś ciężki dzień.
Bella posłusznie wykonała rozkaz i poszła w kierunku łazienki.
-Ja chyba też będę się już zbierać.
-Okey. To widzimy się w centrum handlowym jutro o 20.00
Poszłam na górę wsiąść szybki prysznic. Ubrałam się w to:


Gotowa do wyjścia zeszłam na dół. Wyszłam z domu udając się w kierunku przystanku autobusowego. Siedząc w autobusie wyjęłam z torebki MP3 słuchając ulubionych piosenek. Podróż zajęła mi jakieś 15 minut. Po wejściu do domu udałam się w stronę swojego azylu. Cały wieczór zastanawiałam się czy moje życie ma jakikolwiek sens. Nie mam chłopaka, rodziców ,stałego dochodu. Przydał by mi się nowy start. Taki jak Anglia. Zadzwoniłam do Pana Croma powiadamiając go o mojej decyzji. Wyjazd miał być za 3 dni. Musiałam powiadomić swoich dziadków o tym wyborze. Podczas kolacji zebrałam w sobie trochę odwagi i przerwałam cisze.
-Samie i Gerdo muszę wam o czymś powiedzieć. Wyprowadzam się.


---------------------------------------------------------------------------------------------

Hey kicie :*

Spróbuje dodać dzisiaj jeszcze jeden rozdział.

Mam nadzieje że wam się podoba.
Komentujcie :)
                                            Hazzy ;3

wtorek, 8 października 2013

Balanga. Rozdział 5

          Podeszłam do lekko rozchylonego okna i wyjrzałam przez nie.
-Kristi schodzisz już .?
Moim oczom ukazał się mój przyjaciel Dan ,wystający z dachu limuzyny.
-Już idę Danii.-uśmiechnęłam się i zniknęłam z futryny okna.

Szybko zwinęłam klucze i telefon do małej torebki. Stanęłam na środku pokoju sprawdzając czy wszystko wzięłam.

Kurde .! Prezent. Wyciągnęłam z szafy torebkę i zeszłam po schodach wymijając dziadka Sama leżącego z Sisi na kanapie i babcie sprzątającą korytarz. Gdy otworzyłam frontowe drzwi moim oczom ukazała się piękna, śnieżnobiała limuzyna.
Limuzyna na imprezę.
-Idziesz czy mamy czekać aż się nacieszysz widokiem .?-zaśmiał się Dani.
-Nie bądź za mądry.-rzuciłam w jego stronę.
W limuzynie siedzieli także inni moi znajomi. Alice, Bella, Aron, Simon.
Podczas drogi wszyscy dobrze się bawiliśmy.Wszyscy z wyjątkiem Belli.
symboliczny szampan. ;)

Ciągle siedziała cicha, krzywo się uśmiechając.Podeszłam żeby do niej zagadać.

-Hey Bella. Co się dzieje .?

Odetchnęła głęboko.
-Brajan ze mną zerwał.
Byłam zszokowana. Wiedziałam ,że pomiędzy tą dwójką się ostatnio nie układało ale nie przypuszczałam ,że on może z nią zerwać.Przecież oboje się kochali. Dupek z niego.

-Bella nie przejmuj się nim. Zabawisz się i od razu o nim zapomnisz. Zobaczysz.

-Dzięki Kristi.-
Uśmiechnęła się do mnie słodko i napiliśmy się razem szampana. 

Gdy podjechaliśmy pod dom Emmy zatkało nas.


W drzwiach powitała nas sama solenizantka.

Emma:-Hey ludziska. Wchodźcie. Impreza już się rozkręca.-
Kiedy weszliśmy do domu było pełno ludzi jednak dało się swobodnie poruszać. Cały parkiet był zajęty więc poszliśmy do ogrodu. Wszyscy dobrze się bawili nad basenem.
Alice: - To co porobimy .?
Emma: - Może popływamy .?
Bella: - Fajnie by było ,ale nie mamy strojów kąpielowych.
Emma: - Wiedziałam ,że nie weźniecie ze sobą strojów więc je wam kupiłam.
Kristi: - Nie trzeba tyło.
Emma: - Oj trzeba ,trzeba.
Alice: - No to na co my jeszcze czekamy.
Aron,Simon,Dan: - No a my .?
Emma: - Na was też czekają kąpielówki.
Kristi: - No to idziemy.
Chłopacy zdążyli się przebrać w 10 minut ,ale nam to zajęło trochę dłużej.
Ubrane w stroje kąpielowe zeszliśmy po schodach aby dostać się do naszej wyznaczonych VIP altanek. Stała na uboczu więc nikt nam tam nie będzie przeszkadzał.

altanki na imprezie.
Poprosiliśmy chłopaków o drinki. Przynieśli nam je po czym od razu wskoczyliśmy do wody. Dobrze się bawiliśmy. Wszyscy ,nawet Bella. Na imprezie robiłam fotki oto kilka z nich:








Impreza skończyła się o jakiejś 7.00 rano. Postanowiłam iż w takim stanie nie pojadę do domu, więc zostałam u Emmy. Kiedy się obudziłam była godzina 12.00. Zwlekłam się z łóżka i zeszłam w dół po krętych schodach. Z kuchni dobiegały podniesione głosy i dźwięk tłuczonego szkła...

--------------------------------------------------------------------------------------------
Hey kicie :*
Przepraszam że tak długo zwlekałam z dodaniem tego rozdziału.
Miałam urwanie głowy z lekcjami i ogólnie szkołom.
Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie jutro ponieważ mam dzień wolny.
A teraz życzę wam jednokierunkowych snów kicie ^^.
 Hazzy ;3

poniedziałek, 30 września 2013

Impreza. Rozdział 4

 -Ale jako to .? - w końcu wydusiłam z siebie jakieś pytanie.
-Żeby przejąć majątek oraz dom musi pojechać pani do Londynu ,podpisać papiery i zamieszkać w nowym domu.
      Nie mogłam sobie wyobrazić przeprowadzki do Londynu ,opuszczenia dziadków ,moich przyjaciół ,mojego domu w którym mieszkałam przez te 10 lat. Z drugiej strony chciałam żeby majątek i dom zostały przepisane na Drejka. Pewnie wszystko wydałby na narkotyki lub przepił. Rozmyślałam nad tą sprawą. Nie mogłam zdecydować co zrobić. Nagle z zamyślenia znowu wyrwał mnie ten niski głos.
-Hallo.! Wszystko w porządku .?
-Tak.
-Więc jak .?
-A mogłabym się trochę zastanowić .?
-Oczywiście. Tydzień wystarczy .?
-Tak ,wystarczy.
-Dobrze. No to z mojej strony to wszystko ,jeśli miałaby pani jeszcze jakieś pytania proszę się ze mną skontaktować.
-Oczywiście. Na pewno zadzwonię.
-Przepraszam panią ,ale muszę już iść na następne spotkanie.
-Dobrze ,nie będę pana już dłużej zatrzymywać. Do widzenia.
-Do widzenia.
Posiedziałam jeszcze chwile na ławeczce wpatrując się w łabędzie.
Po 10 minutach poszłam ulicami w kierunku domu. Po drodze wstąpiłam na lody. One jako jedyne mnie zawsze uspokajały.Po woli robiło się już ciemno. Spojrzałam na zegarek. Jest już 21.15. Przyspieszyłam kroku i już po chwili wyłam w domu. W progu oczywiście czekała na mnie babcia Gerda.
-A teraz młoda panno opowiesz mi gdzie tak długo byłaś .-nienawidzę jej poważnego tonu i gdy mnie nazywa 'młodą panienką'.
-Na spotkaniu z prawnikiem.
-A po co z prawnikiem .?
-No to może ja Ci wszystko opowiem od początku.
Opowiedziałam babci całą historie od początku aż po dzisiejsze spotkanie. Znowu się rozpłakałam. Gerda głaskała mnie po głowie i pocieszała. Uspokoiłam się i otarłam łzy chusteczką. Uśmiechnęłam się do niej serdecznie i poszłam do salonu. Rozejrzałam się dookoła ale nie widziałam jednej osoby. Nigdzie nie było Sisi.

Szukałam jej w salonie, kuchni, tarasie, a nawet w łazience. Poszłam jeszcze do mojego pokoju. Rozejrzałam się po pokoju ,ale nigdzie jej nie było. Miałam już wychodzić ,gdy nagle zauważyłam kitkę wystającą zza roku. Podeszłam bliżej a moim oczom ukazał się taki widok :

Sisi pod szafką. xD

          Popatrzyłam na nią i się zaśmiałam. Wzięłam ją na ręce i położyłam się wraz z nią na łóżku. Jej mruczenie powoli zaczęło mnie usypiać.



        --------------------------Następnego dnia rano ....---------------------------- 



Gdy obudziłam się było już jasno. Promienie słoneczne próbowały się przedzierać przez moje brzoskwiniowe zasłony. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do okna. Odsłoniłam rolety ,a moim oczom ukazał się przepiękny widok.
Widok z okna Kristi.

         Spojrzałam na ekran telefonu. Miałam jedną nieodebraną wiadomość. Od Emmy.


         
                                                  Szybko jej odpowiedziałam.


Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
                                               


 

           Odłożyłam telefon i poszłam pod prysznic. Zabrałam ze sobą MP3 i puszczałam kolejno ulubione utwory. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w to:


             Zeszłam na dół. Sisi wylegiwała się na kanapie razem z Samem ,a babcia jak zawsze krzątała się w kuchni. Postanowiłam zjeść śniadanie w ogródku. Dzień był piękny. Słońce świeciło, ptaki śpiewały, a powietrze było takie świeże.
ogródek dziadków Kristi.
   Na śniadanie uszykowałam :



           Zjedliśmy je wszyscy razem. Popatrzyłam na zegarek. Była godzina 11.
                               'Trzeba było by coś kupić Emmie na urodziny' 
  Pomyślałam stojąc przy drzwiach frontowych. Ubrałam conversy i wyszłam. Po 2 godzinnych zakupach wróciłam do domu. Kupiłam jej sukienkę i zapakowałam ja do torby. 
Sukienka dla Emmy.



           Kiedy skończyłam była godzina 15:30. Weszłam na Facebooka i Twittera. Pogadałam z przyjaciółmi na Skype i poszłam się szykować na imprezę. Po godzinnych przygotowaniach byłam gotowa.
Strój Kristi na imprezę.
 Nagle rozległo się głośne wołanie zza okna.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Hey kicie :*
Mam nadzieje ,że wam się podoba.
Wiem że nie ma jeszcze tych fragmentów z One Direction ,ale obiecuje że się pojawią.
I dziękuje wam za ponad 70 wyświetleń :*
Prosiłabym o komentarze. 
Następny rozdział powinien się pojawić za 2 dni :*
Jednokierunkowych Kochane Kicie :* <3